Odwilż polityczna w Rosji w latach 60. zaowocowała wieloma oddolnymi inicjatywami obywateli, którzy korzystając z okazji sami zaczęli organizować sobie życie – nie do końca w taki sposób, w jaki życzyłaby sobie tego przewodnia siła narodu: komunistyczna partia ZSRR. Jednym z fenomenów tego okresu były narodziny niezależnej pedagogiki, dla kamuflażu nazywanej eksperymentalną. Rozwijała się cichaczem w organizacjach działających w ramach komunistycznego systemu oświaty i wychowania, ale jej duch i idee wychodziły daleko poza ramy akceptowane przez komunistyczne władze. Nowa pedagogika postawiła na turystykę i działalność ekologiczną: obszary mało popularne w tym czasie i stosunkowo najmniej kontrolowane przez władze oświatowe. Innym fenomenem tego okresu stała się piosenka autorska, nazywana początkowo turystyczną. Idealnie nadawała się do wspólnego śpiewania w gronie dobrych przyjaciół, więc także przy ognisku. Szybko stała się nierozłącznym elementem rodzącego się ruchu turystycznego. Nie była to jednak turystyka w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Baza turystyczna w Rosji praktycznie nie istniała. Wszystko trzeba było sobie zorganizować samemu a cały prowiant i ekwipunek donieść na miejsce na własnych plecach. Jako cele krajoznawczych eskapad często wybierano miejsca odległe od cywilizacji, ale takie, w pobliże których można było dostać się koleją lub samolotem. Koszty obu tych środków transportu były w tym czasie w Rosji porównywalne. Choć podróż pociągiem trwałe nieraz kilka dni, miała wiele zalet. Można się było w międzyczasie nauczyć nowych piosenek i nawiązać nowe przyjaźnie jeszcze przed przybyciem na miejsce. Po wysiadce na stacji, gdzie zazwyczaj jedyną oznaką cywilizacji była tabliczka z jej nazwą, w dalszą drogę ruszano pieszo. Poza wypasionym plecakiem wiele osób zabierało ze sobą gitary. W kręgach intelektualistów nastała prawdziwa moda na piosenkę autorską i dalekie wyprawy. Zloty i festiwale piosenki autorskiej organizowane w odludnych miejscach dawały poczucie oderwania się, choć na kilka dni, od wszechobecnej inwigilacji i cenzury. To były miejsca i dni pachnące swobodą i wolnością.
Nurt piosenki autorskiej i niezależna pedagogika wchodziły niekiedy w nieoczekiwane interakcje. Zdarzało się, że znani wykonawcy piosenki autorskiej byli też aktywistami tworzącymi eksperymentalne organizacje dziecięce promujące nowe podejście do wychowania. Tak między innymi powstała Tropa (tłum: ścieżka, szlak): organizacja założona przez Jurija Ustinowa na początku lat 60. Początkowo Tropa miała charakter dziecięcego klubu turystycznego. Podobnie jak cała reszta życia społecznego wszystkie tego typu organizacje nieustannie były inwigilowane i kontrolowane przez państwowe służby – jawne i tajne. Wszystko musiało być zgodne z komunistyczną doktryną. Każde wychylenie się poza kanon komunistycznego wychowania kończyło się likwidacją organizacji, powiązaną często z represjami w stosunku do jej założycieli. Pomimo, że żywot takich organizacji z reguły był krótki, miały one skłonność do szybkiego odradzania się. Osoba, która dostawała zakaz działalności w jednej części Rosji przemieszczała się do innego miasta, regionu lub kraju związkowego, gdzie ponownie rozpoczynała swoją działalność, zazwyczaj pod inną nazwą. Organizacja Ustinowa także miała okresy uśpienia, po których niczym feniks z popiołów powracała do życia. W latach 70. Jurij Ustinow stał się powszechnie rozpoznawaną gwiazdą piosenki autorskiej. Jego twórczość skierowana była głównie ku dziecięcemu audytorium, ale wiele utworów niosło też ukryte przesłanie dla dorosłego odbiorcy. Często zarzucano mu, że teksty jego piosenek są enigmatyczne, niezrozumiałe, pisane jakby tajemniczym kodem. Z drugiej strony czasy komunizmu wymuszały na twórcach stosowanie enigmatycznej symboliki, by ustrzec się przed interwencją wszechobecnej cenzury i represjami władz. Wylansowanie na jednym z konkursów piosenki autorskiej utworu dla dzieci „Niebieski krab”, z tekstem Władysława Krapiwina, zwróciło publiczną uwagę na działalność pedagogiczną Ustinowa i otworzyło mu wiele zamkniętych dotychczas drzwi. Prowadzona przez niego organizacja zaczęła nabierać wiatru w żagle, a nawet być postrzegana jako kultowy przykład nowoczesnej pedagogiki. Wraz z ilością fanów, czy wręcz fanatyków organizacji, rosła też liczba prywatnych wrogów Ustinowa, gotowych utopić go w przysłowiowej łyżce wody. Sukces i powszechna rozpoznawalność mają zawsze swoją drugą, ciemną stronę.
W czasie swojej szczytowej popularności organizacja zajmowała się psychologiczną rekonwalescencją tzw. trudnych dzieci – przede wszystkim wychowanków domów dziecka. Działalność terapeutyczna odbywała się w ramach ekspedycji w góry Kaukazu. Słowem „ekspedycja” przyjęto nazywać letni obóz dla dzieci, a w zasadzie całą sieć obozów. Organizowano je co roku w czasie letnich wakacji. Przez długi czas przedsięwzięcie finansowane było z funduszy prywatnych: oszczędności Ustinowa i datków jego przyjaciół. Pod koniec lat 80. organizacja zaczęła być wspomagana przez zakłady pracy a nawet dostawać dotacje z zagranicy. Bezpośrednim celem ekspedycji była restauracja zapomnianych górskich szlaków, by stały się ponownie dostępne zarówno dla turystów jak i ratowników górskich. Główną metodą terapii była praca w grupie rówieśniczej, w warunkach dzikiej i pięknej przyrody Kaukazu. Kontakt z nieskażoną naturą, pięknem i surowością gór, odgrywał istotną rolę w gojeniu psychicznych ran i kojeniu negatywnych emocji. Rezultaty leśnej terapii okazały się tak skuteczne, że Ustinow – pomimo, że nie miał pedagogicznego wykształcenia – dla wielu osób stał się pedagogicznym guru. Był przy tym doskonałym organizatorem. Podczas ekspedycji wszystko działało jak w szwajcarskim zegarku. Wiele z jego innowacyjnych pomysłów może budzić kontrowersje, wiele zaskakuje oryginalnością. Praca była dobrowolna. Karą był zakaz jakiejkolwiek pracy. Bezczynne siedzenie, podczas gdy inni pracują przez wielu odbierane było jako naprawdę dotkliwa kara. Odczuwane było jako wykluczenie ze wspólnoty, rodzaj pasożytnictwa. Ubrania dzieci były wspólne. Po wypraniu trafiały do jednego magazynu, z którego każde dziecko brało to, co potrzebuje. Dotyczyło to także bielizny osobistej (majtki, skarpetki). W obozach dorośli i dzieci zwracali się do siebie na „ty”. Każdy miał swoje obozowe imię. Chłopcy śpiący w jednym namiocie często nie znali prawdziwych imion i nazwisk swoich kolegów z namiotu a tylko ich obozowe imiona. Ekspedycja składała się z kilku obozów rozlokowanych w górach na różnej wysokości. Najwyższy obóz, gdzie warunki były najtrudniejsze, zawsze był pod bezpośrednią opieką Ustinowa. Pomiędzy obozami przeciągano cieniutki, miedziany drut, dzięki czemu obozy miały ze sobą stałą łączność za pomocą systemu zmodyfikowanych telefonów polowych. Specjalna drużyna czuwała nad tym, by łączność działała bez zakłóceń. Na obozowisko wybierano miejsca w pobliżu źródła czystej wody. Czasem źródłem wody, i basenem jednocześnie, był malowniczy, górski wodospad. Raz w tygodniu organizowano prymitywną saunę. Największą zmorę stanowiły krwiożercze komary. Potrafiły tak pokąsać, że na ciele tworzyły się rany. Choć systematycznie je dezynfekowano, w wilgotnym, parnym lesie goiły się trudno.
Przez ekspedycje Tropy przewinęło się ponad 15 tysięcy dzieci, a także wielu pedagogów i rodziców pomagających w organizacji obozów. Poza dziećmi z domów dziecka na ekspedycje przyjeżdżali przyjaciele i znajomi Ustinowa wraz z całymi rodzinami. Atmosfera przypominała rodzinny piknik. Wielu dorosłych uczestników, podobnie jak Ustinow, wywodziło się z ruchu niezależnej piosenki autorskiej. Ustinow brał udział w licznych festiwalach piosenki tego nurtu, stąd jego liczne znajomości w kręgach niezależnej, artystycznej bohemy. Sam traktowany był jako jeden z jej przedstawicieli i zapraszany na liczne koncerty. Na ekspedycje zapraszano też różnego rodzaju specjalistów, między innymi dziecięcych psychologów – na długo wcześniej zanim stało się to obowiązującym kanonem na Zachodzie. Stałym gościem obozów był głuchoniemy doktor nauk pedagogicznych Aleksander Suworow (Александр Васильевич Суворов). Naukowcem opiekowała się grupka chłopców, co pozwalało mu brać udział nawet w górskich wycieczkach. Do bezpośredniej współpracy Ustinow dobierał sobie chłopców o wyjątkowo silnych skłonnościach altruistycznych. I nic w tym dziwnego: bezinteresowna pomocy innym stanowiła kredo organizacji. Tak naprawdę, to właśnie ci chłopcy (zdarzały się dziewczęta) organizowali całe przedsięwzięcie.
Pomimo, że komunistyczna władza dbała z całych sił o szczęście ludu pracującego miast i wsi liczba społecznych sierot w Rosji, w latach 1980-90 przebijała statystyki powojenne. Warunki w przepełnionych domach dziecka dalekie były od ideału, dlatego duża ilość umieszczanych tam dzieci szybko uciekała z powrotem na ulice. Utrzymywali się z żebractwa, kradzieży i drobnych rozbojów. Ustinow planował stworzenia dziecięcej organizacji, która pomagałaby dzieciom ulicy, ale tragiczny incydent przeszkodził w realizacji tych planów.
Na przełomie lat 80/90 organizacja stała się tak popularna w Rosji, że nakręcono o niej dwa filmy: pierwszy w 1988 roku a w 1991 drugi (jako odcinek popularnego telewizyjnego cyklu dla dzieci i młodzieży „… do 16”). Oba filmy załączone zostały poniżej i można je obejrzeć z polską transkrypcją.
Jako swojego duchowego ojca i przewodnika Ustinow często wskazywał Janusza Korczaka. To, co chyba najbardziej łączy Ustinowa z Korczakiem to utopijny charakter ich pedagogiki. Korczak wychowywał swoje dzieci w izolacji od realiów świata zewnętrznego. Wpajał im wysokie standardy moralne, które w momencie usamodzielniania się i konieczności życia na własny rachunek, w realnym już świecie, czyniły ich dziwadłami zupełnie niedostosowanymi do takiego życia. Ustinow, żeby zrealizować swoje pedagogiczne ideały wyszukiwał dzieci gotowe do bezgranicznych poświęceń na rzecz innych osób. Tylko, że w realnym kapitalizmie ta niezwykle szlachetna cecha nie tylko nigdy nie jest doceniana, a sprzyja wręcz niewolniczej eksploatacji przez bezduszne społeczeństwo ludzi nią obdarzonych. Najlepszym tego przykładem jest los samego Ustinowa.
Choć „Tropa” wyrosła na buncie przeciwko ponurej i autorytarnej rzeczywistości czasów ZSRR w praktyce stała się ucieleśnieniem komunistycznych ideałów, gdzie każda jednostka powinna być gotowa do bezgranicznych poświęceń na rzecz innych członków swojej społeczności, nie oczekując w zamian żadnych gratyfikacji. Wiele rozwiązań zastosowanych podczas letnich ekspedycji w góry Kaukazu to praktyczna realizacja ideałów komunistycznej utopii. Jako jeden z przykładów można podać wspólne dzielenie się odzieżą, o czym wcześniej wspominałem. Wspólna praca traktowana jako nagroda potwierdzająca przynależność do grupy też doskonale wpisuje się w kanon komunistycznych wartości. Z drugiej strony organizacja „Tropy” bardzo przypomina schemat działania żydowskich kibuców, swego czasu bardzo popularnych w Izraelu. Ustinow miał bardzo dużo przyjaciół pochodzących z rosyjskiej diaspory żydowskiej. Chociaż nie chwalił się tym na zewnątrz sam czuł się częścią tej diaspory (prawdopodobnie jego matka była żydówką). W wąskiej, wyselekcjonowanej grupie dzieci jego utopijna pedagogika nieźle się sprawdzała, ale przeniesienie jej z laboratoryjnych warunków „Tropy” na grunt realnego życia nie miało żadnych szans na powodzenie. Dobrze to widać w momencie, kiedy wychowankowie Ustinowa zaczynali dorastać. Gdy dorosłość zaczynała zbliżać się milowymi krokami i widać było, że ucieczki przed nią nie ma szybko dostosowywali się do oczekiwań i obsesji nowego pana – kapitalistycznego społeczeństwa. W realnym życiu ideały wpajane przez Ustinowa okazywały się niepraktyczne a czasem sprzeczne z panującymi normami społecznymi, dlatego jego autorytet u dorastających wychowanków rozpadał się wprost na oczach. Wygodny społeczny konformizm brał górę nad dziecięcą solidarnością i wiarą, że świat może być urządzony lepiej. Odkochiwaniu się w idolu dzieciństwa towarzyszyła typowa dla wieku dorastania zmiana potrzeb emocjonalnych. Siedzenie na kolanach i przytulanie się do mężczyzny, który w jakimś stopniu zastępował brak ojca nie było już ich marzeniem. Budziły się indywidualne potrzeby seksualne silnie profilowane przez społeczny nacisk na jednostkę. Szacunek i dziecięca miłość nagle zamieniały się w lekceważenie, a czasem w nienawiść. Ustinow był zupełnie bezradny wobec tego zjawiska. W wieku pacholęcym życie w komunie dawało poczucie bezpieczeństwa, ale dla młodych wilków komuna Ustinowa już nie była ideałem. Chcieli być samodzielni i samodzielnie decydować o swoim losie – niby normalna kolej rzeczy. Określenie „młode wilki” nie zostało tu użyte przypadkiem. Część dorastających wychowanków widziała siebie właśnie jako wilcze stado – szlachetne, ale nie będące częścią społeczeństwa, które ich skrzywdziło. Z drugiej strony bezwiednie przejmowali obowiązujące społeczne normy i stawali się typowymi obywatelami русского мира (ruskowo mira). W internecie mieli nawet własną stronę i forum dyskusyjne. Ustinow nie był tam postrzegany jako bohater z dobrej bajki. Upadek autorytetu Ustinowa w grupie dorastających nastolatków związany był także z tym, że nie był on w stanie już nic więcej im zaoferować. Nie był w stanie zapewnić mieszkania, gdy z domu dziecka trzeba było wyprowadzić się „na swoje”, ani pracy zabezpieczającej środki do życia, nie bardzo miał jak i czym pomóc na nowym etapie życia – tym bardziej, że sam coraz bardziej potrzebował opieki i pomocy.
Zarzutem, z którym Jura jeszcze w latach 70. spotykał się w pracy pedagogicznej były oskarżenia o „propagowanie” homoseksualizmu wśród chłopców, „zachęcanie” ich do zachowań homoseksualnych i „stwarzanie” warunków do takich zachowań, co w większości społeczeństw homo sapiens rasy białej, przynajmniej przez ostatnie 2000 lat, było zachowaniem społecznie nieakceptowanym, na dodatek obwarowanym dogmatem religijnym. Wydaje się, że właśnie zdominowanie Europy przez chrześcijaństwo, wywodzące się z tradycji judaistycznej, uczyniło homoseksualizm owocem zakazanym w Europie na tysiąclecia. Tymczasem Chiny przez prawie 5 tysięcy lat swego istnienia nie miały z tym zjawiskiem większych problemów. Przez pierwsze kilka tysięcy lat homoseksualizm stanowił integralną część chińskiej seksualności – do tego stopnia, że nie był nawet wyróżniany jako coś odrębnego. Komunistyczna Rosja zwalczała homoseksualizm nie mniej agresywnie niż chrześcijańska Europa, choć z drugiej strony rozwiązłość w kontaktach heteroseksualnych sięgała tam zenitu. Oskarżenie o homoseksualizm było w ZSRR równoznaczne ze społecznym wykluczeniem – w najłagodniejszym wypadku, a często kończyło się wieloletnim więzieniem i przymusowym leczeniem psychiatrycznym, które szybko rujnowało zdrowie „pacjenta” i radykalnie skracało jego życie. Nic więc dziwnego, że jedną z bardziej skutecznych metod usunięcia jednostki z życia społecznego było oskarżenie jej o homoseksualizm. Oskarżenie o „propagowanie homoseksualizmu” wśród dzieci było zarzutem najcięższego kalibru. Działo się to i ciągle dzieje z olbrzymią szkodą dla rozwoju psychoseksualnego dzieci – w szczególności chłopców. Pojawienie się popędu seksualnego początkowo kieruje zainteresowania chłopców w kierunku własnej płci a nie płci przeciwnej. Jest to okres homofilny, który może trwać wiele lat zanim chłopięca seksualność przeorientuje się na płeć przeciwną. W okresie homofilnym chłopcy nawiązują między sobą silne przyjaźnie, które często trwają do końca życia a niekiedy przekształcają się w bliskie relacje rodzinne – między rodzinami, które w przyszłości założą. Ingerowanie w chłopięce przyjaźnie i sugerowanie, że ich charakter ma jakoby jakieś cechy patologiczne jest jedną z największych traum, przez jakie przechodzą chłopcy wychowywani w tradycji judeochrześcijańskiej, co w wyraźny sposób odbija się potem na ich męskiej psychice – sprzyjając psychicznej niestabilności i rozwojowi postaw agresywnych. Nie jest kwestią przypadku, że ponad 90% samobójców w społeczeństwach rasy białej stanowią mężczyźni. Ustinow, broniąc się przed frustratami atakującymi jego „Tropę” często odwoływał się do Janusza Korczaka i jego doświadczeń pedagogicznych z lat przedwojennych. Nie wiedział, że w Polsce żył i działał, w zasadzie jego rówieśnik, profesor Andrzej Jaczewski, który masę swoich publikacji poświecił zjawisku „fazy homofilnej” w rozwoju dzieci. Rozpoczęta w latach 90. intensywna amerykanizacja polskiego społeczeństwa zepchnęła profesora Jaczewskiego na społeczny margines. Pomimo to, do ostatnich dni życia profesor nieugięcie walczył z atakującą go zewsząd kołtunerią. Jeszcze na kilka dni przed jego śmiercią, w dniu 2 października 2020, na jego facebook’owym profilu pojawił się wpis i pogawędka dotycząca znaczenia fazy homofilnej w rozwoju psychoseksualnym chłopców. W opinii profesora ingerowanie w tą fazę wiąże się z olbrzymią krzywdą i traumą dla chłopca. Przez wiele dekad profesor przestrzegał przed tym polskie społeczeństwo – bezskutecznie. Poniżej przytaczam wpis, o którym wyżej mowa wraz z odnośnikiem do źródła:
„Chciałbym przybliżyć teorię, której jestem zasadniczo autorem (rozwinąłem ją z lakonicznej informacji neo-freudystki). Jest to teoria przedstawiająca rozwój erotyczny – i nie tylko – od dziecka do dorosłego. Teoria ta zakłada, że istotnym elementem rozwoju erotycznego jest rozwój potrzeby więzi emocjonalnej. Potrzeba ta (zwana przez freudystów „Kontakt-Trieb”, czyli popędem do więzi) powstaje w okresie niemowlęcym. Rozwijając się, przechodzi dwa wiraże. Najpierw jest faza więzi z matką, a później etap więzi homofilnej – by ostatecznie osiągnąć kolejny wiraż i ostateczną fazę potrzeby więzi. Jest to faza heterofilna – a może heteroseksualna. Otóż prawie wszystkie dziewczęta i prawie wszyscy chłopcy przechodzą okres afirmacji, fascynacji własną płcią – i osobnikami tejże płci. Jest to właśnie faza homofilna. I w tym okresie rozwoju młodzi przeżywają niezwykle silną fascynację, przyjaźnie, związki z osobnikami własnej płci – rówieśnikami lub nieco starszymi, a niekiedy i dorosłymi. Jest to forma zakochania. Ciekawe, że zachowania homofilne dziewcząt, bardzo demonstracyjne, chyba nigdy nie budzą niepokoju – natomiast zachowania chłopców często są traktowane jako przejaw homoseksualizmu i niekiedy tacy chłopcy trafiają do poradni.
Faza homofilna jest normalną fazą rozwoju – nie decyduje o ostatecznej orientacji seksualnej. Zazwyczaj mija. U pewnego odsetka (3-5 proc.) pozostaje na całe życie, i ci chłopcy jako dorośli są gejami.
Dziś sądzę i twierdzę, że w fazie homofilnej nie ma sposobu ustalić który chłopiec zostanie w przyszłości gejem. I dlatego chłopców wykazujących fascynację własną płcią – nawet jeżeli podejmują jakieś formy kontaktów, aktywności z innymi chłopcami czy mężczyznami – należy pozostawić w spokoju. Nie wolno sugerować czy wmawiać im, że są jacyś patologiczni, inni, zagrożeni – czy co to jeszcze „terapeuta” uzna.
Jest w moim przekonaniu rzeczą zasadniczą, by nie stawiać rozpoznania, nie etykietować chłopców w fazie homofilnej. Należy pozostawić ich w spokoju.
To, co tu napisałem, jest ogromnym skrótem, streszczeniem dość złożonego ale zasadniczego dla rozwoju człowieka problemu. Sam się dziwię, że udało mi się – w miarę sensownie – przedstawić tak trudny problem w takiej krótkiej formie. Zainteresowanych odsyłam do mojej ostatniej książki, w której „rozprawiam się” z błędami działań terapeutycznych sprzed lat i przedstawiam szeroko koncepcję rozwoju potrzeby więzi, jej uwarunkowań i wiraży.
Oczywiście może się zdarzyć, że chłopak sam się niepokoi, chce się kogoś poradzić, uzyskać ocenę sytuacji. Daj Boże, by nie trafił na „terapeutę”, który zacznie go „leczyć”… „
Prof. n. hum. dr hab. n. med. Andrzej Jaczewski (20 września 1929 – 13 października 2020)
Treści powiązane: Piosenka autorska | Plamka słonecznego światła | Wiersze bez muzyki | Album fotografii | Muzyczne klimaty Tropy | Dusze zabawek
Linki zewnętrzne: Archiwum utworów w wykonaniu Jurija Ustinowa u Iriny Slesariewej (Ирина Слесарева) | Blog „За того парня” | Wiersze i słowa piosenek Jurija Ustinowa na portalu bards.ru | „Niezamietki”: twórczość literacka Jurija Ustinowa na samlib.ru | Archiwum filmów TROPY na YouTube | Obszerne archiwum twórczości na bard.ru | Teksty piosenek na lib.ru
“Od dawna nie zaglądałem na pierwszą stronę sekcji Ustinow na Twoim blogu i to był błąd. Przeczytałem podpis (zmieniłeś go) do wideo zmontowanego do piosenki l’aube qui se lève. Dziecko miałoby być przyszłym Jeleniem, który zostanie asystentem Profesora Suwarowa (https://t.me/tropa1966/1665) i bawi się z Jurą? Wideo musiało zostać nagrane w 95 lub 96 roku. Oto on starszy (https://t.me/tropa1966/1667). Zidentyfikowałeś Siergieja Kisieliowa jako gitarzystę. Ma on szkołę muzyczną. Czy to jego uczniowie śpiewają? To fascynujący dokument, który odnalazłeś.”
No widzisz, dałeś się zaskoczyć! 🙂 O ile mi wiadomo Jura wychowywał „Jelenia” od wczesnego dzieciństwa. Biologiczni rodzice chłopca praktycznie nie interesowali się nim.
>> Czy to jego uczniowie śpiewają?
Nie jestem pewien, ale to raczej chodzi o chór szkoły muzycznej „Остров” Dimy Dichtera (https://vk.com/studia_ostrov)
Ale ja tylko proszę o to, by zostać zaskoczonym 😊 Cerf pojawia się w wielu filmach i będzie nawigatorem tej bardzo dyskretnej próby z 2006 roku grupy „Tropy” w górach Ałtaju, którą Jura nazwał siewami ścieżki. Jura nie był zbyt optymistyczny co do tych, którzy byli zdolni do nawigowania: mówi o tym w swojej notatce z 24 sierpnia 2017 roku, Wyciąg 36. Umieszczam tekst rosyjski:
Пойду в одиночку, хотя одиночное хождение закончил в 1967 году. Из 14500 тропяных нашел и закрепил в памяти дюжину тех, кто мог бы идти со мной, но пусть они лучше поставят опорный лагерь на отроге неведомого хребта и слушают трехчасовую связь. Попытку связи.
Chór jest więc Dimiego. Oto rozwiązana zagadka.
Choć o swoich wychowanka Jura na ogół wyraża się bardzo ciepło i życzliwie, to… wygląda na to, że nie znalazł wśród nich tego, czego szukał. Ślady tego rozczarowania można znaleźć w jego tekstach literackich, ale też w jego piosenkach. W jednej z piosenek śpiewa, że nie widzi swojego następcy: komu dostanie się spóścizna, skoro nie ma nikogo, kto by współuczestniczył w jej budowaniu swoimi talentami.
(Piosenka na 3/4 dla Nataszy)
Кому достанется наследство
Небес, дорог,
Коль в том наследстве нет
посредства
Чужих даров?
W innej, że ciągle czuje samotność.
(Gdy za oknami wstaje świt)
Все жду, ищу, смотрю… А что ж я сам?
Kiedyś zapytałem go, co się dzieje z jego byłymi wychowankami. Nie potrafił odpowiedzieć. Z większością nie miał od dawna żadnego kontaktu. Wniosek jest taki, że jego relacje z dorastającymi chłopcami, zmieniającymi się w mężczyzn, szybko ulegały dewaluacji i urywały się. W zasadzie to chyba tylko „Jeleń” pozostał z nim do końca. Niewiele wiadomo na ten temat, bo niełatwo uzyskać od Rosjan jakiekolwiek pewne informacje. W Rosji wszyscy wszystkich się boją i bardzo uważają na to co mówią. Najwięcej można się dowiedzieć śledząc ich kłótnie w internecie 🙂
https://t.me/tropa1966/2814
Oto Cerf podczas nielegalnej ekspedycji z 2006 roku. To może być ostatnie zdjęcie Jury wśród grupy „Tropy”. Letny miał tę samą drogę co Jura, który chciał uczynić go głównym nawigatorem na Szlaku.
Niewiele wiadomo na ten temat, bo trudno uzyskać od Rosjan jakiekolwiek pewne informacje. W Rosji wszyscy się boją i bardzo uważają na to, co mówią. Najwięcej można się dowiedzieć, śledząc ich kłótnie w internecie.
Takie wnioski wyciągnąłem z LiveJournal i kanału Telegram. Często w wymianie zdań jest wiele aluzji, ale nie wiadomo, do czego one się odnoszą. Wydaje się, że rozmowy opierają się na zasadzie: ten, kto wie, zrozumie. Wierzę, że wiek dyktatury uczynił z każdego Rosjanina tajnego agenta, mówiącego zaszyfrowanym językiem.
>> Letny miał tę samą drogę co Jura, który chciał uczynić go głównym nawigatorem na Szlaku.
Moim zdaniem Lotny zupełnie się do tego nie nadawał. Nie miał osobowości, która mogłaby pociągnąć za sobą innych. Poza tym nie był zainteresowany działalnością pedagogiczną – praca z dziećmi zdecydowanie nie była jego pasją. No i nie miał żadnego wykształcenia w tym kierunku. Jego obecność na Tropie wynikała z jego relacji z Jurą („usynowienie”). Szukając nowego nawigatora Tropy Jura nie miał dużego wyboru – poza Lotnym wszyscy inni odeszli.
Cześć,
W archiwach, 11 października 2017, fragment 79)” Czy mógłbyś podać link ?
Nie mogę umieścić bezpośredniego linku do tekstu. To właśnie w archiwach „Niezamietki”: twórczość literacka Jurija Ustinowa na samlib.ru, które zalinkowałeś na swoim blogu. Musisz przewinąć i poszukać daty lub numeru tekstu.
Część tekstu, w której Yura mówi o Yance, zaczyna się o 'jest 4:25 rano’. Na końcu tekstu będziecie mieli link do filmu.
Jeśli masz czas, czy możesz mi powiedzieć, na co cierpi Yanka? Yura wspomina o chorobie spowodowanej zanieczyszczeniem w mieście chłopca.
Tłumaczenie na język francuski jest niezrozumiałe.
Dziękuję i do widzenia
„Дыши, купай в чистом воздухе свой большой, непослушный нейродермит, тут для него и травки найдутся, и лес, и вода.”
Google -> neurodermitis
Choroba skóry, egzema, atopowe zapalenie skóry.
Wydaje mi się, że tą egzemę widać na ręku, na filmie, który ostatnio zamieściłem -> 4:38
ale może to być też zwykłe obtarcie skóry (obraz nie jest wyraźny)
Cześć,
Dziękuję za odpowiedź. Myślałem o astmie.
Yura niewiele mówiła o losach chłopaków. Wiem, że Vlas ukończył informatykę w Moskwie. Chłopiec, którego Yura nazywa mistrzem ekipy (jest jednym z czwórki w filmowym kanionie) opiekował się grupami dzieci w swoim mieście, Gelka, którą bardzo często widuje się w filmach, pracowała na platformach wydobywczych w Arktyce, a Seryozhka (jej prawdziwe imię Siergiej) uczyła muzyki młodzieży.
Jest też Jeleń, który występuje w filmach z 2002 i 2003 roku i który został asystentem profesora Suwarowa.
To niewiele z kilku tysięcy.
Żegnaj,
Widzę, że jesteś prawdziwym ekspertem od Tropy 🙂
„Seryozhka (jej prawdziwe imię Siergiej)”
Seryozhka (Серёжка) to zdrobnienie imienia Siergiej (Сергей)
Kiedy Siergiej (Сергей) jest dzieckiem to woła się go Seryozhka (Серёжка)
Cześć,
Dziękuję za wyjaśnienie dotyczące Siergieja i Seryozhki.
Widzę, że jesteś prawdziwym ekspertem od Tropy 🙂
Mój Boże, nie! 😊 Przeczytałem to, co jest dostępne i nadal mam wiele niedociągnięć. Bariera językowa jest poważnym dyskomfortem.
Widziałem, że umieściłeś tekst Lansberga online.
Znalazłem na kanale telegramu Yury teledysk do piosenki Dawn Rises chóru młodzieżowego na festiwalu prowadzonym przez Irinę Lansberg. Ale nie mogę już znaleźć jego lokalizacji.
Umieściłem to na mojej grupie telegramowej.
Dodałem dwie interpretacje trzech piosenek Yury, które mają 3 lub 4 lata. Młodzi Rosjanie nadal śpiewają Jurija Ustinowa.
Żegnaj,
Cześć,
Wzbogaciłeś swojego bloga. Znalazłeś te wspaniałe wizerunki Yanki i Vlasa Wielkiego. Na temat Yanki Yura napisał piękny skromny i poruszający tekst (w archiwach, 11 października 2017, fragment 79).
Jest to tekst inspirowany filmem 'Маячок’ nakręconym przez byłego asystenta Yury, Maxa Yarovenko (Kasztan o jego leśnym imieniu), który wyemigrował do Kanady i zmarł w 2015 roku.
Czy znasz kanał Telegram stworzony przez Yuriego w 2022 roku? Jest wiele znanych rzeczy, ale także rzadkie dokumenty, takie jak ten audio https://t.me/tropa1966/2700 z festiwalu Chimgan. Niestety, piosenki Caravelle i Cheval są częściowo wycięte, a szkoda, bo duet Seryozhka/Yura jest bardzo piękny w piosence Cheval. Są też inne audio ilustrujące muzycznego ducha Ścieżki, piękne czarno-białe zdjęcia i wiele komentarzy z niekiedy bardzo ciekawymi informacjami jak nazwa chóru do piosenki Gdy za oknami wstaje świt: Ostrowski chór studyjny.
Wygląda na to, że archiwa Tropy i Jury zostały bardzo rozproszone.
Żegnaj,
Cześć,
Wiem, że Jura miał pod koniec życia konto na Telegramie, ale nie byłem tam jeszcze. Dzięki za link, założę sobie konto i zajrzę tam. Zaglądałem od czasu do czasu na konto Jury na Facebooku – nie było tam nic ciekawego. W latach 2020/23 raczej mało czasu poświęcałem Tropie, zajmowałem się innymi rzeczami. Teraz na przykład dużo czasu zajmuje mi archiwizowanie starych polskich piosenek skautowskich. Rozbudowa bloga od strony technicznej też pożera sporo czasu. Część bloga poświęcona „Tropie” będzie rozbudowywana, ale to ktoś z osób bezpośrednio związanych z „Tropą” powinien zająć się zebraniem i usystematyzowaniem materiałów o niej, ja nie mam takich ambicji 🙂
„(w archiwach, 11 października 2017, fragment 79)”
Czy mógłbyś podać link ?