Plamka słonecznego światła

Odwilż polityczna w Rosji w latach 60. zaowocowała wieloma oddolnymi inicjatywami obywateli, którzy korzystając z okazji sami zaczęli organizować sobie życie – nie do końca w taki sposób, w jaki życzyłaby sobie tego przewodnia siła narodu: komunistyczna partia ZSRR. Jednym z fenomenów tego okresu były narodziny niezależnej pedagogiki, dla kamuflażu nazywanej eksperymentalną. Rozwijała się cichaczem w organizacjach działających w ramach komunistycznego systemu oświaty i wychowania, ale jej duch i idee wychodziły daleko poza ramy akceptowane przez komunistyczne władze. Nowa pedagogika postawiła na turystykę i działalność ekologiczną: obszary mało popularne w tym czasie i stosunkowo najmniej kontrolowane przez władze oświatowe. Innym fenomenem tego okresu stała się piosenka autorska, nazywana początkowo turystyczną. Idealnie nadawała się do wspólnego śpiewania w gronie dobrych przyjaciół, więc także przy ognisku. Szybko stała się nierozłącznym elementem rodzącego się ruchu turystycznego. Nie była to jednak turystyka w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Baza turystyczna w Rosji praktycznie nie istniała. Wszystko trzeba było sobie zorganizować samemu a cały prowiant i ekwipunek donieść na miejsce na własnych plecach. Jako cele krajoznawczych eskapad często wybierano miejsca odległe od cywilizacji, ale takie, w pobliże których można było dostać się koleją lub samolotem. Koszty obu tych środków transportu były w tym czasie w Rosji porównywalne. Choć podróż pociągiem trwałe nieraz kilka dni, miała wiele zalet. Można się było w międzyczasie nauczyć nowych piosenek i nawiązać nowe przyjaźnie jeszcze przed przybyciem na miejsce. Po wysiadce na stacji, gdzie zazwyczaj jedyną oznaką cywilizacji była tabliczka z jej nazwą, w dalszą drogę ruszano pieszo. Poza wypasionym plecakiem wiele osób zabierało ze sobą gitary. W kręgach intelektualistów nastała prawdziwa moda na piosenkę autorską i dalekie wyprawy. Zloty i festiwale piosenki autorskiej organizowane w odludnych miejscach dawały poczucie oderwania się, choć na kilka dni, od wszechobecnej inwigilacji i cenzury. To były miejsca i dni pachnące swobodą i wolnością.

Nurt piosenki autorskiej i niezależna pedagogika wchodziły niekiedy w nieoczekiwane interakcje. Zdarzało się, że znani wykonawcy piosenki autorskiej byli też aktywistami tworzącymi eksperymentalne organizacje dziecięce promujące nowe podejście do wychowania. Tak między innymi powstała Tropa (tłum: ścieżka, szlak): organizacja założona przez Jurija Ustinowa na początku lat 60. Początkowo Tropa miała charakter dziecięcego klubu turystycznego. Podobnie jak cała reszta życia społecznego wszystkie tego typu organizacje nieustannie były inwigilowane i kontrolowane przez państwowe służby – jawne i tajne. Wszystko musiało być zgodne z komunistyczną doktryną. Każde wychylenie się poza kanon komunistycznego wychowania kończyło się likwidacją organizacji, powiązaną często z represjami w stosunku do jej założycieli. Pomimo, że żywot takich organizacji z reguły był krótki, miały one skłonność do szybkiego odradzania się. Osoba, która dostawała zakaz działalności w jednej części Rosji przemieszczała się do innego miasta, regionu lub kraju związkowego, gdzie ponownie rozpoczynała swoją działalność, zazwyczaj pod inną nazwą. Organizacja Ustinowa także miała okresy uśpienia, po których niczym feniks z popiołów powracała do życia. W latach 70. Jurij Ustinow stał się powszechnie rozpoznawaną gwiazdą piosenki autorskiej. Jego twórczość skierowana była głównie ku dziecięcemu audytorium, ale wiele utworów niosło też ukryte przesłanie dla dorosłego odbiorcy. Często zarzucano mu, że teksty jego piosenek są enigmatyczne, niezrozumiałe, pisane jakby tajemniczym kodem. Z drugiej strony czasy komunizmu wymuszały na twórcach stosowanie enigmatycznej symboliki, by ustrzec się przed interwencją wszechobecnej cenzury i represjami władz. Wylansowanie na jednym z konkursów piosenki autorskiej utworu dla dzieci „Niebieski krab”, z tekstem Władysława Krapiwina, zwróciło publiczną uwagę na działalność pedagogiczną Ustinowa i otworzyło mu wiele zamkniętych dotychczas drzwi. Prowadzona przez niego organizacja zaczęła nabierać wiatru w żagle, a nawet być postrzegana jako kultowy przykład nowoczesnej pedagogiki. Wraz z ilością fanów, czy wręcz fanatyków organizacji, rosła też liczba prywatnych wrogów Ustinowa, gotowych utopić go w przysłowiowej łyżce wody. Sukces i powszechna rozpoznawalność mają zawsze swoją drugą, ciemną stronę.

W czasie swojej szczytowej popularności organizacja zajmowała się psychologiczną rekonwalescencją tzw. trudnych dzieci – przede wszystkim wychowanków domów dziecka. Działalność terapeutyczna odbywała się w ramach ekspedycji w góry Kaukazu. Słowem „ekspedycja” przyjęto nazywać letni obóz dla dzieci, a w zasadzie całą sieć obozów. Organizowano je co roku w czasie letnich wakacji. Przez długi czas przedsięwzięcie finansowane było z funduszy prywatnych: oszczędności Ustinowa i datków jego przyjaciół. Pod koniec lat 80. organizacja zaczęła być wspomagana przez zakłady pracy a nawet dostawać dotacje z zagranicy. Bezpośrednim celem ekspedycji była restauracja zapomnianych górskich szlaków, by stały się ponownie dostępne zarówno dla turystów jak i ratowników górskich. Główną metodą terapii była praca w grupie rówieśniczej, w warunkach dzikiej i pięknej przyrody Kaukazu. Kontakt z nieskażoną naturą, pięknem i surowością gór, odgrywał istotną rolę w gojeniu psychicznych ran i kojeniu negatywnych emocji. Rezultaty leśnej terapii okazały się tak skuteczne, że Ustinow – pomimo, że nie miał pedagogicznego wykształcenia – dla wielu osób stał się pedagogicznym guru. Był przy tym doskonałym organizatorem. Podczas ekspedycji wszystko działało jak w szwajcarskim zegarku. Wiele z jego innowacyjnych pomysłów może budzić kontrowersje, wiele zaskakuje oryginalnością. Praca była dobrowolna. Karą był zakaz jakiejkolwiek pracy. Bezczynne siedzenie, podczas gdy inni pracują przez wielu odbierane było jako naprawdę dotkliwa kara. Odczuwane było jako wykluczenie ze wspólnoty, rodzaj pasożytnictwa. Ubrania dzieci były wspólne. Po wypraniu trafiały do jednego magazynu, z którego każde dziecko brało to, co potrzebuje. Dotyczyło to także bielizny osobistej (majtki, skarpetki). W obozach dorośli i dzieci zwracali się do siebie na „ty”. Każdy miał swoje obozowe imię. Chłopcy śpiący w jednym namiocie często nie znali prawdziwych imion i nazwisk swoich kolegów z namiotu a tylko ich obozowe imiona. Ekspedycja składała się z kilku obozów rozlokowanych w górach na różnej wysokości. Najwyższy obóz, gdzie warunki były najtrudniejsze, zawsze był pod bezpośrednią opieką Ustinowa. Pomiędzy obozami przeciągano cieniutki, miedziany drut, dzięki czemu obozy miały ze sobą stałą łączność za pomocą systemu zmodyfikowanych telefonów polowych. Specjalna drużyna czuwała nad tym, by łączność działała bez zakłóceń. Na obozowisko wybierano miejsca w pobliżu źródła czystej wody. Czasem źródłem wody, i basenem jednocześnie, był malowniczy, górski wodospad. Raz w tygodniu organizowano prymitywną saunę. Największą zmorę stanowiły krwiożercze komary. Potrafiły tak pokąsać, że na ciele tworzyły się rany. Choć systematycznie je dezynfekowano, w wilgotnym, parnym lesie goiły się trudno.

Przez ekspedycje Tropy przewinęło się ponad 15 tysięcy dzieci, a także wielu pedagogów i rodziców pomagających w organizacji obozów. Poza dziećmi z domów dziecka na ekspedycje przyjeżdżali przyjaciele i znajomi Ustinowa wraz z całymi rodzinami. Atmosfera przypominała rodzinny piknik. Wielu dorosłych uczestników, podobnie jak Ustinow, wywodziło się z ruchu niezależnej piosenki autorskiej. Ustinow brał udział w licznych festiwalach piosenki tego nurtu, stąd jego liczne znajomości w kręgach niezależnej, artystycznej bohemy. Sam traktowany był jako jeden z jej przedstawicieli i zapraszany na liczne koncerty. Na ekspedycje zapraszano też różnego rodzaju specjalistów, między innymi dziecięcych psychologów – na długo wcześniej zanim stało się to obowiązującym kanonem na Zachodzie. Stałym gościem obozów był głuchoniemy doktor nauk pedagogicznych Aleksander Suworow (Александр Васильевич Суворов). Naukowcem opiekowała się grupka chłopców, co pozwalało mu brać udział nawet w górskich wycieczkach. Do bezpośredniej współpracy Ustinow dobierał sobie chłopców o wyjątkowo silnych skłonnościach altruistycznych. I nic w tym dziwnego: bezinteresowna pomocy innym stanowiła kredo organizacji. Tak naprawdę, to właśnie ci chłopcy (zdarzały się dziewczęta) organizowali całe przedsięwzięcie.

Pomimo, że komunistyczna władza dbała z całych sił o szczęście ludu pracującego miast i wsi liczba społecznych sierot w Rosji, w latach 1980-90 przebijała statystyki powojenne. Warunki w przepełnionych domach dziecka dalekie były od ideału, dlatego duża ilość umieszczanych tam dzieci szybko uciekała z powrotem na ulice. Utrzymywali się z żebractwa, kradzieży i drobnych rozbojów. Ustinow planował stworzenia dziecięcej organizacji, która pomagałaby dzieciom ulicy, ale tragiczny incydent przeszkodził w realizacji tych planów.

Na przełomie lat 80/90 organizacja stała się tak popularna w Rosji, że nakręcono o niej dwa filmy: pierwszy w 1988 roku a w 1991 drugi (jako odcinek popularnego telewizyjnego cyklu dla dzieci i młodzieży „… do 16”). Oba filmy załączone zostały poniżej i można je obejrzeć z polską transkrypcją.

Film o organizacji „Tropa” założonej i kierowanej przez Jurija Ustinowa (Юрий Устинов); część 1, rok produkcji 1988, polskie napisy;
Film o organizacji „Tropa” założonej i kierowanej przez Jurija Ustinowa (Юрий Устинов); część 2, rok produkcji 1988, polskie napisy;

Jako swojego duchowego ojca i przewodnika Ustinow często wskazywał Janusza Korczaka. To, co chyba najbardziej łączy Ustinowa z Korczakiem to utopijny charakter ich pedagogiki. Korczak wychowywał swoje dzieci w izolacji od realiów świata zewnętrznego. Wpajał im wysokie standardy moralne, które w momencie usamodzielniania się i konieczności życia na własny rachunek, w realnym już świecie, czyniły ich dziwadłami zupełnie niedostosowanymi do takiego życia. Ustinow, żeby zrealizować swoje pedagogiczne ideały wyszukiwał dzieci gotowe do bezgranicznych poświęceń na rzecz innych osób. Tylko, że w realnym kapitalizmie ta niezwykle szlachetna cecha nie tylko nigdy nie jest doceniana, a sprzyja wręcz niewolniczej eksploatacji przez bezduszne społeczeństwo ludzi nią obdarzonych. Najlepszym tego przykładem jest los samego Ustinowa.

Choć „Tropa” wyrosła na buncie przeciwko ponurej i autorytarnej rzeczywistości czasów ZSRR w praktyce stała się ucieleśnieniem komunistycznych ideałów, gdzie każda jednostka powinna być gotowa do bezgranicznych poświęceń na rzecz innych członków swojej społeczności, nie oczekując w zamian żadnych gratyfikacji. Wiele rozwiązań zastosowanych podczas letnich ekspedycji w góry Kaukazu to praktyczna realizacja ideałów komunistycznej utopii. Jako jeden z przykładów można podać wspólne dzielenie się odzieżą, o czym wcześniej wspominałem. Wspólna praca traktowana jako nagroda potwierdzająca przynależność do grupy też doskonale wpisuje się w kanon komunistycznych wartości. Z drugiej strony organizacja „Tropy” bardzo przypomina schemat działania żydowskich kibuców, swego czasu bardzo popularnych w Izraelu. Ustinow miał bardzo dużo przyjaciół pochodzących z rosyjskiej diaspory żydowskiej. Chociaż nie chwalił się tym na zewnątrz sam czuł się częścią tej diaspory (prawdopodobnie jego matka była żydówką). W wąskiej, wyselekcjonowanej grupie dzieci jego utopijna pedagogika nieźle się sprawdzała, ale przeniesienie jej z laboratoryjnych warunków „Tropy” na grunt realnego życia nie miało żadnych szans na powodzenie. Dobrze to widać w momencie, kiedy wychowankowie Ustinowa zaczynali dorastać. Gdy dorosłość zaczynała zbliżać się milowymi krokami i widać było, że ucieczki przed nią nie ma szybko dostosowywali się do oczekiwań i obsesji nowego pana – kapitalistycznego społeczeństwa. W realnym życiu ideały wpajane przez Ustinowa okazywały się niepraktyczne a czasem sprzeczne z panującymi normami społecznymi, dlatego jego autorytet u dorastających wychowanków rozpadał się wprost na oczach. Wygodny społeczny konformizm brał górę nad dziecięcą solidarnością i wiarą, że świat może być urządzony lepiej. Odkochiwaniu się w idolu dzieciństwa towarzyszyła typowa dla wieku dorastania zmiana potrzeb emocjonalnych. Siedzenie na kolanach i przytulanie się do mężczyzny, który w jakimś stopniu zastępował brak ojca nie było już ich marzeniem. Budziły się indywidualne potrzeby seksualne silnie profilowane przez społeczny nacisk na jednostkę. Szacunek i dziecięca miłość nagle zamieniały się w lekceważenie, a czasem w nienawiść. Ustinow był zupełnie bezradny wobec tego zjawiska. W wieku pacholęcym życie w komunie dawało poczucie bezpieczeństwa, ale dla młodych wilków komuna Ustinowa już nie była ideałem. Chcieli być samodzielni i samodzielnie decydować o swoim losie – niby normalna kolej rzeczy. Określenie „młode wilki” nie zostało tu użyte przypadkiem. Część dorastających wychowanków widziała siebie właśnie jako wilcze stado – szlachetne, ale nie będące częścią społeczeństwa, które ich skrzywdziło. Z drugiej strony bezwiednie przejmowali obowiązujące społeczne normy i stawali się typowymi obywatelami русского мира (ruskowo mira). W internecie mieli nawet własną stronę i forum dyskusyjne. Ustinow nie był tam postrzegany jako bohater z dobrej bajki. Upadek autorytetu Ustinowa w grupie dorastających nastolatków związany był także z tym, że nie był on w stanie już nic więcej im zaoferować. Nie był w stanie zapewnić mieszkania, gdy z domu dziecka trzeba było wyprowadzić się „na swoje”, ani pracy zabezpieczającej środki do życia, nie bardzo miał jak i czym pomóc na nowym etapie życia – tym bardziej, że sam coraz bardziej potrzebował opieki i pomocy.

Film o organizacji „Tropa” (fragmenty) założonej i kierowanej przez Jurija Ustinowa (Юрий Устинов), rok produkcji 1991. Film powstał w ramach popularnego w ZSRR cyklicznego programu TV dla dzieci i młodzieży „… do 16”; polskie napisy;

Zarzutem, z którym Jura jeszcze w latach 70. spotykał się w pracy pedagogicznej były oskarżenia o „propagowanie” homoseksualizmu wśród chłopców, „zachęcanie” ich do zachowań homoseksualnych i „stwarzanie” warunków do takich zachowań, co w większości społeczeństw homo sapiens rasy białej, przynajmniej przez ostatnie 2000 lat, było zachowaniem społecznie nieakceptowanym, na dodatek obwarowanym dogmatem religijnym. Wydaje się, że właśnie zdominowanie Europy przez chrześcijaństwo, wywodzące się z tradycji judaistycznej, uczyniło homoseksualizm owocem zakazanym w Europie na tysiąclecia. Tymczasem Chiny przez prawie 5 tysięcy lat swego istnienia nie miały z tym zjawiskiem większych problemów. Przez pierwsze kilka tysięcy lat homoseksualizm stanowił integralną część chińskiej seksualności – do tego stopnia, że nie był nawet wyróżniany jako coś odrębnego. Komunistyczna Rosja zwalczała homoseksualizm nie mniej agresywnie niż chrześcijańska Europa, choć z drugiej strony rozwiązłość w kontaktach heteroseksualnych sięgała tam zenitu. Oskarżenie o homoseksualizm było w ZSRR równoznaczne ze społecznym wykluczeniem – w najłagodniejszym wypadku, a często kończyło się wieloletnim więzieniem i przymusowym leczeniem psychiatrycznym, które szybko rujnowało zdrowie „pacjenta” i radykalnie skracało jego życie. Nic więc dziwnego, że jedną z bardziej skutecznych metod usunięcia jednostki z życia społecznego było oskarżenie jej o homoseksualizm. Oskarżenie o „propagowanie homoseksualizmu” wśród dzieci było zarzutem najcięższego kalibru. Działo się to i ciągle dzieje z olbrzymią szkodą dla rozwoju psychoseksualnego dzieci – w szczególności chłopców. Pojawienie się popędu seksualnego początkowo kieruje zainteresowania chłopców w kierunku własnej płci a nie płci przeciwnej. Jest to okres homofilny, który może trwać wiele lat zanim chłopięca seksualność przeorientuje się na płeć przeciwną. W okresie homofilnym chłopcy nawiązują między sobą silne przyjaźnie, które często trwają do końca życia a niekiedy przekształcają się w bliskie relacje rodzinne – między rodzinami, które w przyszłości założą. Ingerowanie w chłopięce przyjaźnie i sugerowanie, że ich charakter ma jakoby jakieś cechy patologiczne jest jedną z największych traum, przez jakie przechodzą chłopcy wychowywani w tradycji judeochrześcijańskiej, co w wyraźny sposób odbija się potem na ich męskiej psychice – sprzyjając psychicznej niestabilności i rozwojowi postaw agresywnych. Nie jest kwestią przypadku, że ponad 90% samobójców w społeczeństwach rasy białej stanowią mężczyźni. Ustinow, broniąc się przed frustratami atakującymi jego „Tropę” często odwoływał się do Janusza Korczaka i jego doświadczeń pedagogicznych z lat przedwojennych. Nie wiedział, że w Polsce żył i działał, w zasadzie jego rówieśnik, profesor Andrzej Jaczewski, który masę swoich publikacji poświecił zjawisku „fazy homofilnej” w rozwoju dzieci. Rozpoczęta w latach 90. intensywna amerykanizacja polskiego społeczeństwa zepchnęła profesora Jaczewskiego na społeczny margines. Pomimo to, do ostatnich dni życia profesor nieugięcie walczył z atakującą go zewsząd kołtunerią. Jeszcze na kilka dni przed jego śmiercią, w dniu 2 października 2020, na jego facebook’owym profilu pojawił się wpis i pogawędka dotycząca znaczenia fazy homofilnej w rozwoju psychoseksualnym chłopców. W opinii profesora ingerowanie w tą fazę wiąże się z olbrzymią krzywdą i traumą dla chłopca. Przez wiele dekad profesor przestrzegał przed tym polskie społeczeństwo – bezskutecznie. Poniżej przytaczam wpis, o którym wyżej mowa wraz z odnośnikiem do źródła:

„Chciałbym przybliżyć teorię, której jestem zasadniczo autorem (rozwinąłem ją z lakonicznej informacji neo-freudystki). Jest to teoria przedstawiająca rozwój erotyczny – i nie tylko – od dziecka do dorosłego. Teoria ta zakłada, że istotnym elementem rozwoju erotycznego jest rozwój potrzeby więzi emocjonalnej. Potrzeba ta (zwana przez freudystów „Kontakt-Trieb”, czyli popędem do więzi) powstaje w okresie niemowlęcym. Rozwijając się, przechodzi dwa wiraże. Najpierw jest faza więzi z matką, a później etap więzi homofilnej – by ostatecznie osiągnąć kolejny wiraż i ostateczną fazę potrzeby więzi. Jest to faza heterofilna – a może heteroseksualna. Otóż prawie wszystkie dziewczęta i prawie wszyscy chłopcy przechodzą okres afirmacji, fascynacji własną płcią – i osobnikami tejże płci. Jest to właśnie faza homofilna. I w tym okresie rozwoju młodzi przeżywają niezwykle silną fascynację, przyjaźnie, związki z osobnikami własnej płci – rówieśnikami lub nieco starszymi, a niekiedy i dorosłymi. Jest to forma zakochania. Ciekawe, że zachowania homofilne dziewcząt, bardzo demonstracyjne, chyba nigdy nie budzą niepokoju – natomiast zachowania chłopców często są traktowane jako przejaw homoseksualizmu i niekiedy tacy chłopcy trafiają do poradni.
Faza homofilna jest normalną fazą rozwoju – nie decyduje o ostatecznej orientacji seksualnej. Zazwyczaj mija. U pewnego odsetka (3-5 proc.) pozostaje na całe życie, i ci chłopcy jako dorośli są gejami.
Dziś sądzę i twierdzę, że w fazie homofilnej nie ma sposobu ustalić który chłopiec zostanie w przyszłości gejem. I dlatego chłopców wykazujących fascynację własną płcią – nawet jeżeli podejmują jakieś formy kontaktów, aktywności z innymi chłopcami czy mężczyznami – należy pozostawić w spokoju. Nie wolno sugerować czy wmawiać im, że są jacyś patologiczni, inni, zagrożeni – czy co to jeszcze „terapeuta” uzna.
Jest w moim przekonaniu rzeczą zasadniczą, by nie stawiać rozpoznania, nie etykietować chłopców w fazie homofilnej. Należy pozostawić ich w spokoju.
To, co tu napisałem, jest ogromnym skrótem, streszczeniem dość złożonego ale zasadniczego dla rozwoju człowieka problemu. Sam się dziwię, że udało mi się – w miarę sensownie – przedstawić tak trudny problem w takiej krótkiej formie. Zainteresowanych odsyłam do mojej ostatniej książki, w której „rozprawiam się” z błędami działań terapeutycznych sprzed lat i przedstawiam szeroko koncepcję rozwoju potrzeby więzi, jej uwarunkowań i wiraży.
Oczywiście może się zdarzyć, że chłopak sam się niepokoi, chce się kogoś poradzić, uzyskać ocenę sytuacji. Daj Boże, by nie trafił na „terapeutę”, który zacznie go „leczyć”… „

Prof. n. hum. dr hab. n. med. Andrzej Jaczewski (20 września 1929 – 13 października 2020)

Źródło: https://www.facebook.com/watch/?v=366229097898150

Gdy za oknami wstaje świt (Когда рассвет за окнами встает), piosenka Jurija Ustinowa. Na pierwszych kadrach filmu przyszły tropianin o leśnym imieniu „Jeleń” gra razem z Jurą; polskie napisy; chwyty gitarowe do piosenki u Siergieja Kisieliowa (Сергей Киселёв)
„Nosiciele wody”. Dostawa wody do najwyższego obozu „Na grani” („Хребетный”). w klipie wykorzystano piosenkę z pięknym tekstem Andrieja Wozniesienskiego (Андрей Вознесенский) w wykonaniu Aleksandra Miedwiedienko (Александр Медведенко), polskie napisy
Studyjny koncert Jury w Centrum Pieśni Autorskiej w Moskwie (1)
Studyjny koncert Jury w Centrum Pieśni Autorskiej w Moskwie (2)
Studyjny koncert Jury w Centrum Pieśni Autorskiej w Moskwie (3)
Dima Dichter na Tropie, 1997 (1)
Dima Dichter na Tropie, 1997 (2)
„Co ty widzisz z okna” w wykonaniu Jury & Sierioży Żigariowa (Серёжа Жигарёв)
Władysław Lancberg dla Jurija Ustinowa – Wianek sonetów (1)
„Karawela” w wykonaniu Jury & Sierioży Żigariowa (Серёжа Жигарёв)
„Modry krab” w wykonaniu Jury & Sierioży Żigariowa (Серёжа Жигар
„Kołysanka żeglarzy” w wykonaniu Jury & Sierioży Żigariowa (Серёжа Жигарёв)
„O statkach i kapitanach” w wykonaniu Jury & Sierioży Żigariowa (Серёжа Жигарёв)
„Tuk-tuk-tuk, to taka gra” w wykonaniu Jury & Sierioży Żigariowa (Серёжа Жигарёв)
1 2 3 4 5 6

Treści powiązane: Piosenka autorska | Plamka słonecznego światła | Wiersze bez muzyki | Album fotografii | Muzyczne klimaty Tropy | Dusze zabawek
Linki zewnętrzne: Archiwum utworów w wykonaniu Jurija Ustinowa u Iriny Slesariewej (Ирина Слесарева) | Blog „За того парня” | Wiersze i słowa piosenek Jurija Ustinowa na portalu bards.ru | „Niezamietki”: twórczość literacka Jurija Ustinowa na samlib.ru | Archiwum filmów TROPY na YouTube | Obszerne archiwum twórczości na bard.ru | Teksty piosenek na lib.ru


— Komentarze —————

22 komentarze

  1. Cześć,

    Dziękuję za dokładną odpowiedź. Potwierdzasz moje obawy. Spadkobiercy często bardzo rozczarowują. Podział 'Facebooka’ jest charakterystyczny dla konfliktów spadkowych i pewnej sekciarskiej mentalności.

    Myślę, że Yura wiedziała, że od 2001 roku Tropna była stopniowo duszona. Kampanie oszczerstw były potężne, Yura została zmuszona do opuszczenia liceum w Samarze, rekrutacja dzieci na Ścieżkę była bardzo trudna.

    Kiedy Yura rekrutował dzieci z sierocińców, to inne dzieci przybyły po drodze. Projekty Jurija z liberalnymi fundacjami, Open Society czy Open Russia, uczyniły go celem politycznym.

    Absolwenci Sentiera, którzy zamieścili komentarze na LiveJournal zatogoparnya, mieli również swoje osobiste konta. Po 2016 roku te konta zniknęły lub stały się nieaktywne. Jedyny pseudonim, który znalazłem na YouTube, to Coryaga. Jest również w twoich linkach. To on zajął się plikami piosenek na LiveJournal. Jest też kanał Siergieja Kiselewa, który zorganizował koncerty wspierające Yurę, ale stał się bardzo dyskretny.

    Ty i ja będziemy ostatni. Kolejne 300 lat czekania, jak w piosence

    Żegnaj,

  2. „Christian: Zastanawiam się, co dzieje się z artystycznym i pedagogicznym dziedzictwem Ustinowa?
    Kto się tym zajmuje? Czy jego piosenki są nadal śpiewane?”

    Śmierć Ustinova to praktycznie śmierć „Tropy”. „Tropa” od 2004 roku, od czasu wyroku, praktycznie nie istniała. Jura skutecznie podtrzymywał o niej pamięć przy pomocy konta au_tor na YouTube i konta na LiveJournal, ale były to konta wspominkowe, trochę jak muzeum „Tropy”. Większość filmów na au_tor zaczyna się od napisu „Kołysanka dla Tropy” – co wyraźnie mówi, że sam Jura nie wierzył, że „Tropa” się odrodzi. Jak wspomniałeś istniała mizerna grupa wsparcia Jury na Facebooku’u. W zasadzie były tam nawet 2 grupy wsparcia składające się z kilkunastu osób. Druga grupa na Facebook’u powstała z powodu konfliktu 2 kobiet, które w ostatnich latach życia Jury opiekowały się nim i do końca zacięcie walczyły o jego względy i spuściznę po nim. Największa grupa wsparcia była na rosyjskim vk.com, ale i tam nic się nie działo. Grupa ta przekształciła się obecnie w zamkniętą grupę pamięci o Jurze Ustinowie. Jest na niej około 200 osób, ale nie znajdziesz tam ducha „Tropy”. To raczej stowarzyszenie, które można określić jako fun-club celebryty. Jura, w końcu lat 80. i na początku lat 90. był prawdziwym celebrytą (tylko w tamtym czasie nie używano jeszcze słowa celebryta). Grupa na vk.com (są tam też wszyscy ludzie z grup na Facebook’u) to bardzo typowi przedstawiciele współczesnego rosyjskiego społeczeństwa – w większości nastawieni mniej lub bardziej nacjonalistycznie, czasem otwarcie homofobiczni – co mocno dziwi, jednym słowem nic ciekawego (poza nielicznymi wyjątkami – byłymi wychowankami Tropy będącymi z Jurą kiedyś w bliskich relacjach). Wojna w Ukrainie jeszcze bardziej skłóciła całe to towarzystwo.

    Piosenek Jury praktycznie się już nie śpiewa. Szanse na kultywowanie tradycji „Tropy” są zerowe. Po 2004 roku Jura stał się „wyrzutkiem społeczeństwa”. Rosyjskie społeczeństwo jest bardzo konserwatywne. Wojenna propaganda ten konserwatyzm i nacjonalizm zaostrzyła do granic możliwości. Dzisiejsza Rosja to wierna kopia faszystowskich Niemiec z drugiej połowy lat 30. Wprowadzono rygorystyczne prawo srogo karzące za „propagowanie homoseksualizmu”. Z bibliotek usuwane są książki (nieraz największych rosyjskich pisarzy), w których można się dopatrzeć jakichkolwiek scen o zabarwieniu homoseksualnym. Wcale się nie zdziwię, jeżeli za kilka miesięcy powstaną w Rosji łagry dla osób oskarżonych o homoseksualizm. Kultywowanie w takich warunkach spuścizny po Tropie jest obiektywnie niemożliwie. Pytasz, czy ktoś z Rosji przychodzi na mój blog – nie widzę nikogo takiego (może czasem). Bo i po co mieliby tu przychodzić i dawać pretekst reżimowi do sfabrykowania jakichś oskarżeń pod swoim adresem. Polska jest postrzegana w Rosji jako jeden z jej największych wrogów (zazwyczaj wymieniana jest zaraz po USA). Wszystko wskazuje na to, że wojna w Europie dopiero się zaczyna, więc głównym problemem członków fun-clubu Jury jest pytanie co zrobić, żeby ją przeżyć i uratować przed wcieleniem do armii swoich synów. Kto by w takich warunkach myślał o kontynuowaniu tradycji „Tropy”.

  3. Cześć,

    Jurij Ustinow był bardzo ambiwalentny w stosunku do prawdziwego zakresu swojej pedagogiki. Na przykład w tym tekście:

    „Mówimy o korzeniach pedagogicznych, takie są punkty widzenia Wiktora Nikołajewicza Soroka-Rosińskiego, Janusza Korczaka, Fréneta, Montessori, Iwanowa. „Ścieżka” to mały „antyGUŁAG”, w którym człowiek może naprawdę szukać granic swojej wolności wśród innych wolności. Samotworzenie środowiska ludzkiego w jedności z naturą, zapewnia naszemu obecnemu społeczeństwu kategorycznie bezużytecznych WOLNYCH ludzi.

    Każdy początkujący wie, że bez 'ścieżki’ dużo łatwiej jest żyć, zarówno w teraźniejszości, jak i w przyszłości. Każdy ma taki wybór, niektórzy, czasem, szczerze (lub w taki czy inny sposób) odchodzą…”

    K S P: Wydarzenia I Dokumenty N 129. Wrzesień 1992 r.

    Drogę mogła przebyć tylko elita, która na początku nie wiedziała, że jest elitą, ale ją odkryła. Oto wielki dramat pedagogiki autonomii: adresowane są do ludzi, a nie do mas. Ale kto chce stać się autonomiczny i zapłacić cenę, która się z tym wiąże?

    W naszej drugiej wymianie podkreślaliśmy znaczenie środowiska kulturowego Ścieżki, które przygotowywało umysły do autonomii w takim samym stopniu, jak samoorganizacji pracy na szlakach. Zadajesz pytanie, o piosenkę Alexandre’a i Siergieja, którzy wciąż śpiewają tego typu piosenki, dla chłopców?

    Nie ma już Drogi, która sprawi, że będą wysłuchani.

    Do zobaczenia wkrótce

    1. Wspomniany w cytacie Wiktor Nikołajewicz Soroka-Rosiński (Виктор Николаевич Сорока-Росинский) to też była bardzo ciekawa osobowość. W 1918 roku założył w Petersburgu szkołę-komunę dla „trudnych chłopców”. Dzięki innowacyjnym, jak na tamte czasy, metodom wychowawczym (bardzo podobne do tych jakie stosował Jura) jego szkoła szybko zdobyła rozgłos i uznanie, także poza granicami Rosji. Wychowankowie tej szkoły napisali o niej powieść „Республика ШКИД” a w 1966 roku, na podstawiej tej powieści nakręcono bardzo dobry film fabularny (dostępny na YouTube: https://youtu.be/Z_0LkC758Ao?si=xYbSxjBN3VMDEV1L)

      „Oto wielki dramat pedagogiki autonomii: adresowane są do ludzi, a nie do mas. Ale kto chce stać się autonomiczny i zapłacić cenę, która się z tym wiąże?”

      Ja widzę to trochę inaczej, mniej więcej tak, jak przedstawił to William Golding w „Lord of the Flies”. Takie cechy jak wrażliwość, empatia czy skłonność do altruizmu – są według mnie cechami wrodzonymi, uwarunkowanymi genetycznie. Nie można ich nabyć poprzez wychowanie. Poprzez wychowanie można je wzmocnić, ale one muszą już być w małym człowieku. Ustinow poświęcił bardzo dużo czasu na szukanie chłoców, którzy takie cechy posiadają, przy czym często mylił się w wyborze. Tropa mogła powstać tylko dzięki temu, że jej rdzeniem była wyselekcjonowana grupa bardzo wrażliwych i empatycznych dzieci. Nie jestem pewien czy hołubiony na Tropie kult pracy i bezgranicznego poświęcenia dla grupy jest tak do końca dobry. Łatwo można go wykorzystać do manipulowania taką grupą i korzystania z jej pracy na warunkach pracy niewolniczej. Z drugiej strony po wejściu w dorosłe życie tacy chłopcy będą bezlitośnie wykorzystywani przez społeczeństwo, które kieruje się zupełnie innymi wartościami. Wychowankowie Janusza Korczaka, kiedy wchodzili w dorosłe, samodzielne życie nie mogli się w nim odnaleźć. Moralne zasady wpojone im przez Korczaka nie pomagały im w dorosłym życiu, tylko bardzo to życie komplikowały. Pedagogika masowa powinna oprzeć się na tym co jest realnie osiągalne na masową skalę i obiektywnie korzystne dla wszystkich. „Tropa” zawsze będzie dla wybranych.

      A jeśli chodzi o piosenki Alexandra i Siergieja – ja ciągle ich słucham, w dzisiejszym świecie to najlepszy balsam dla duszy 🙂

      1. Cześć,

        Zgadzam się z twoją analizą. Piszesz na swoim blogu, że młodzi ludzie z Drogi stali się bardzo konformistycznymi obywatelami Rosji. W artykule przeczytałem, że dawni dorośli Sentiera znaleźli chłopca, który stał się dorosłym. Przed nimi miał zachowanie „Tropny”, ale w swoim codziennym życiu był banalnym Rosjaninem.

        Zastanawiam się, co dzieje się z artystycznym i pedagogicznym dziedzictwem Ustinowa?

        Kto się tym zajmuje? Czy jego piosenki są nadal śpiewane?

        To, co wiem, nie jest już aktywne. „LiveJournal” zatrzymał się w 2019 roku i zniknęło wiele linków internetowych. Mała grupa „Facebooka” przestała istnieć po śmierci Yury w 2023 roku.

        Twój blog i kanał na YouTube są jedynymi, które są aktywne. Czy masz starszych Ścieżki, którzy cię czytają?

        Jesteś również ostrożny: wyłączyłeś komentarze pod swoimi klipami poświęconymi Jurze. „Trzech głupców” wciąż grozi.

  4. Cześć,

    Tak, jeździec i koń ze złotą grzywą mogą wrócić!

    Wracam do twojego tekstu, w którym dokonujesz porównania Drogi i Kibucu, co wydaje mi się słuszne. Wartość pracy była bardzo ważna dla Jurija Ustinowa: Czytałem, że jakość pracownika była najwyższym wyróżnieniem na torze. Wydaje mi się, że działało to z pewnym ascezą. Z wielką ironią można by powiedzieć, że jedyne miejsce, w którym odniósł sukces komunizm, znajduje się na Kaukazie Zachodnim, w plemieniu dzieci prowadzonym przez muzyka. Podryg historii powiedziałby Hegel😂!

    Z pewnością istniało w Yurze duchowe, niedogmatyczne podejście, w którym emancypacja, co nazywa samostanowieniem, wymagała pracy nad samym sobą i nie była przede wszystkim kwestią polityczną. To przerażający pomysł na wszystkie piony władzy! A społeczeństwo konsumpcyjne to także pion władzy.

    Być może z powodu tej zbyt wymagającej pracy duchowej jej działanie było ograniczone w skutkach. Myślę, że Yura wiedział o tym i czego szukał, próbował różnych kierunków. Co tak naprawdę chciał zrobić z liceum w Samarze? Z tą budową na środku Kaukazu tego centrum rozwoju i rehabilitacji? Wioska dziecięca jak nowa republika inspirowana Januszem Korczakiem? Nigdy nie będziemy.

    Pożegnanie

    1. Gdyby Jura żył w tym miejscu i czasie co Janusz Korczak najprawdopodobniej zapamiętany by został tak jak zapamiętany został Janusz Korczak. I jest duże prawdopodobieństwo, że gdyby Janusz Korczak żył w tym miejscu i czasie co Jura spotkałby się z takim samym społecznym ostracyzmem z jakim spotkał się Jura Ustinow.

      Pedagogiczne poglądy Jury, podobnie jak Korczaka, były czystą utopią i możliwe były do realizacji wyłącznie w wąskim, wyselekcjonowanym środowisku odseparowanym od realnego świata. Ciekawe czy Jura czytał „Władcę Much” (Lord of the Flies) Williama Goldinga?

  5. Dzień dobry!

    Uri Ustinov poradził, aby podążać za grą dziecka, umieszczając za każdym razem nutę harmoniczną: oto piękny przykład. Dziękuję za ten film i jego dobrze dobrane obrazy, które pokazują życzliwość i uczucie w tych małych ludziach ścieżki, ale także smutek, ponieważ kurtyna spadła na zawsze.

    Ta wersja chóralna jest bardzo piękna. Nie wiem, kto śpiewa. Może kwartet Saratowa? Yura ich znała i myślę o nich, ponieważ jeden z członków towarzyszył na gitarze i słyszymy gitarę. Yura użyła tej wersji na koniec wideo Lago 79, zmieszanego z dźwiękiem otoczenia. Au revoir.

    1. W jednej ze swoich piosenek Jura śpiewa, że wróci za 300 lat.

      „Śpij. Nasz ranek nie nadejdzie.
      Łódka czeka, i po brzegu brodzi koń.
      Więc śpij.
      Wrócę za trzysta lat.”

      Śpiewa to z nadzieją, że przez te 300 lat świat się zmieni i nie będzie już w nim tyle nienawiści co dziś. Nie wiem, czy jego marzenie się spełni, ale jedno jest pewne: „Amor Vincit Omnia”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *