Czy homo sapiens to krwiożerczy genom celowo odizolowany na peryferiach galaktyki przez mieszkańców kosmosu? A może to tylko tragiczna pomyłka natury, która seryjnego mordercę nieopatrznie wyposażyła w intelekt odkrywcy?
W historii planety Ziemia trudno wskazać bardziej morderczy, nikczemny i podstępny gatunek niż homo sapiens. Od tysięcy lat homo sapiens udowadnia to każdego dnia. Historia ludzkości to historia niekończących się wojen i wzajemnych mordów, przy czym biała rasa w tym bestialstwie zdaje się dominować nad pozostałymi. Na YouTube można znaleźć filmik, którego autor starał się udokumentować wszystkie znane bitwy: każdą oznaczył białą kropką na mapie świata. Celem prezentacji miało być stworzenie rankingu narodów najbardziej skutecznych na polach bitew: im więcej wygranych bitew, tym wyższa pozycja w rankingu.
Ostatnie kadry filmu pokazują stan na koniec 2. dekady XX wieku. Europa jest biała od kropek. Nieco mniejsze natężenie białego koloru widzimy na obrzeżach europejskiej cywilizacji: Ameryka Północna, południowe wybrzeża Morza Śródziemnego. W porównaniu z Europą inne części świata wydają się być oazą spokoju – zwłaszcza, gdy uwzględnimy różnice w wielkości populacji Europy i Chin czy Indii. Choć intencje autora były inne, wielu widzów dostrzeże w tej prezentacji przytłaczający obraz krwiożerczości ludzkiej natury udokumentowany tysiącami lat historii, z wyraźnym wskazaniem rasy białej jako przodującej w tym rankingu. Politycy lubią różnicować narody na dobre i złe, lepsze i gorsze. Nic nie wskazuje na to, że jest to obiektywna prawda.
Społeczność skazana w jednym okresie historycznym na nieopisany ogrom cierpień i fizyczne wyniszczenie, w innym okresie – czasem zaledwie kilka dekad później – wchodzi w rolę swoich oprawców dokonując dziejowej masakry na innym narodzie. Chyba najbardziej wyrazistym tego przykładem jest dziś Izrael, metodycznie mordujący i wypierający z terytorium Palestyny jej rdzennych mieszkańców.
Masowe mordy dokonywane przez ludzkie stada w ich wnętrzu maskowane są poprzez mechanizm „kozła ofiarnego”. To kolektywny obiekt nienawiści napiętnowany do tego stopnia, że w porównaniu z przypisywanym mu „moralnym upadkiem” zbrodnicza działalność stada traci swoją wagę – zbrodnia staje się drobnym grzechem dokonanym w imię wyższych celów. Moralne prawo musi pozostać po stronie zbrodniarzy. Wskazując kozła ofiarnego stado dokonuje samooczyszczenia: patrzcie, jest ktoś znacznie gorszy od nas. W Rosji, masowo mordującej dziś Ukraińców na ich ziemi, symbolem „skrajnego zwyrodnienia i zła” stały się osoby o tzw. nietradycyjnej orientacji seksualnej. W „ruSSkim mirze” to kwintesencja moralnego rozkładu, mająca swe źródło w trzewiach największego wroga rosyjskiego imperium, którym jest zachodnia cywilizacja. I pomyśleć, że zaledwie kilka dekad temu osoby LGBT były uniwersalnym kozłem ofiarnym – wspólnym dla całej białej rasy. Na przełomie XX i XXI wieku ich miejsce zajęli „pedofile”: notabene najbardziej dziś pogardzani przez społeczność LGBT.
Nienawiść to fenomen charakterystyczny dla homo sapiens. Człowiek pospolity bez nienawiści nie potrafi żyć. Nienawiść pozwala mu poczuć się lepiej, odsunąć świadomość własnej nikczemności i małości. A ponieważ w codziennym życiu nikczemność goni nikczemność nienawiść też musi podlegać nieustannej eskalacji i poszukiwać coraz to nowych ofiar. Zaspokojenie potrzeby nienawiści jest dla człowieka nie mniej ważne niż dostęp do tlenu. Z biegiem czasu dogmaty ogniskujące społeczną nienawiść starzeją się i ulegają erozji, ale potwór wciąż jest nienasycony: stare uprzedzenia zastępuje nowymi. Nawet w ramach tego samego ludzkiego stada każda z politycznych opcji tworzy własne dogmaty nienawiści, stanowiące jej siłę napędową. Wybory do parlamentu to w gruncie rzeczy plebiscyt nienawiści zakończony głosowaniem. Ludzi pozbawionych nienawiści lub takich, których niezwykle trudno do bezinteresownej nienawiści skłonić – jest garstka. To genetyczna ułomność homo sapiens, bez znaczenia, wszak wyjątek potwierdza regułę.
Rozwój technologii doprowadził do sytuacji, gdy sterowanie nienawiścią – poprzez manipulowanie tzw. opinią publiczną – stało się niezwykle proste i wydajne. Zmonopolizowanie debaty publicznej w kilku mediach o globalnym zasięgu dało technologicznym i finansowym gigantom faktyczny rząd dusz. Tylko „jedynie słuszna” koncepcja świata ma prawo unosić się na powierzchni cyber-oceanu. Wszystkie mniej słuszne po cichu są zatapiane. To samo dotyczy nowych, „jedynie słusznych” dogmatów nienawiści. Jak nie wiecie kogo macie nienawidzić to my wam podpowiemy – szepczą czule internetowe demony. Mogą zniszczyć każdego, i to w ciągu jednego dnia. Wyszukiwarka internetowa, która obsługuje 97% rynku stała się Bogiem dla ograniczonych umysłów. Na pierwszej stronie zawsze pojawią się „właściwe” linki i informacje, niewłaściwe zginął w otchłani cyfrowego piekła. Treści niewygodne dla „systemu” w najlepszym wypadku zostaną opatrzone etykietą „szkodliwe” i wstydliwie schowane za lakoniczną planszą: „otwierasz ten link świadomy niebezpieczeństwa, jakie ci zagraża”. „My chcemy ciebie chronić. Nie chcemy żebyś poczuł się źle po tym, co przeczytasz” – tłumaczą. „Zrozum to. Nie możesz być niemoralny i się temu przeciwstawiać. Poza tym nikt tak bardzo nie kocha twoich dzieci, jak my. Doceń to!” Tym samym represjom poddawani są nieprawomyślni odszczepieńcy. Zostają otoczeni cyfrowym bąblem tak szczelnie, że na zewnątrz mało kto ma szansę dowiedzieć się o ich istnieniu. Wpływ buntowników na „prawomyślną” zombi-masę zostaje zredukowany do minimum. O ile jeszcze kilka lat temu internet pełen był zdjęć dokumentujących zbrodnie wojenne USA dokonane w Iraku, Afganistanie czy Syrii dziś nie sposób ich odnaleźć: jedynie słuszna wyszukiwarka zwraca trzy strony wyników zupełnie nie związanych z tematem: „Po co przejmować się takimi smutnymi rzeczami… Bawmy się!”
Choć nawet najbardziej wyuzdany seks nie stanowi dziś w przestrzeni publicznej żadnego tabu, a powrót do publicznego spółkowania na oczach setek czy nawet tysięcy widzów stał się faktem, zdjęcia armatniego mięsa rozkładającego się na linii frontu, ze zdeformowanym ciałem i pourywanymi członkami tagowane są jako „naruszające standardy społeczności” i natychmiast usuwane – często wraz z kontem użytkownika mediów społecznościowych, który je zamieścił. Mogłyby naruszyć dobre samopoczucie internetowych zombi, a ich samoakceptacja – w tym przekonanie o wyjątkowej wartości moralnej – nie mogą doznać żadnego uszczerbku. Sterowanie bezmyślną, zadowoloną z siebie zombi-masą to podstawa demokracji.
A przecież te zdjęcia to najbardziej charakterystyczna wizytówka ludzkości. Kiedy badacze kosmosu wysyłają poza nasz układ słoneczny kosmiczne sondy na ich pokładach powinni zamieszczać zdjęcia ciał homo sapiens pokiereszowane wybuchem bomb kasetowych, wypalone odłamkami białego fosforu, zwęglone w ogniu bomb termobarycznych. Niech kosmos wie, że gdzieś na jego krawędzi narodził się potwór: genom totalnego zniszczenia. Całe szczęście, że ekspansja ludzkości poza układ słoneczny wydaje się być celem nieosiągalnym. Choć – kto to wie. Może istnieją jakieś Gwiezdne Wrota, które umożliwią wyciek zła ku innym konstelacjom. Swoją drogą ciekawe, czy gen zniszczenia to w kosmosie wyjątek czy może… norma? Chciałoby się wierzyć, że homo sapiens to incydentalny egzemplarz seryjnego mordercy, na wieczność odizolowany od reszty wszechświata pustką kosmosu. Ale czy tak jest? Nie wiadomo.
Większość wojen prowadzona jest rękami ekonomicznych niewolników, stanowiących przy tym intelektualną i moralną biedotę. Na ukraińskim froncie nie spotkacie synów rosyjskich ani ukraińskich oligarchów. Ich synowie pojawią się jako nowe „elity”, gdy tylko finansjera, rękami biedoty, ponownie ustali między sobą reguły gry. Kto dziś reprezentuje Rosję na frontach wschodniej Ukrainy? „Głubinnyj narod” (naród z głębin), który ciągle wychodek ma za szopą a za łazienkę służy mu emaliowana miednica z rdzewiejącymi odpryskami. Car nazywa ich moralnym kręgosłupem imperium. Obca jest im miłość homoseksualna, za to nieobce są masowe gwałty, tortury i morderstwa. Kolejny raz wyruszyli na łowy, by ukraść wrogom sedesy, pralki i lodówki – rodzina czeka. Ponownie potwierdziła się stara prawda, że ani edukacja, ani kontakt ze sztuką nie zmieni troglodyty w poetę. Szkolne wycieczki do Ermitaża, recytacja wierszy Puszkina i Lermontowa nie powstrzymały rzezi w Buczy, Hostomelu czy Irpieniu.
Religia, która na co dzień prezentuje się jako najwyższa opoka moralna w czasach wojny natychmiast okazuje się pustą wydmuszką i staje się świadomym wspólnikiem zbrodni. Każda strona konfliktu ma swojego boga, który wzywa do mordowania wrogów, niewiernych, lub mniej wiernych. A mordowanie w imię boga to moralny obowiązek zombi-masy. Patriarcha Moskiewski Cyryl już w pierwszych dniach ataku rosyjskich wojsk na Ukrainę oficjalnie poparł cele inwazji: „idziecie walczyć ze złem, wszystkie grzechy będą wam odpuszczone”. Papież Franciszek na początku też zdawał się szukać usprawiedliwienia dla najeźdźców: „czują się zaszczuci przez Zachód”. Ale czemu tu się dziwić? Pius XII nigdy nie potępił Hitlera a jego biskupi do końca heilowali na faszystowskich imprezach. Słowacki ksiądz Jozef Tiso stanął nawet na czele faszystowskiej Słowacji. Putin wybudował dla swojej armii monumentalną prawosławną świątynię. Bóg wojny jeszcze nigdy nie miał tak wspaniałego ołtarza. Złożono na nim w ofierze już co najmniej 300 tysięcy młodych orków. Taka tradycja.
Powszechna miłość do dzieci, objawiająca się dziś głównie wzmożoną walką o ich czystość seksualną zupełnie nie obejmuje masowego mordowania dzieci wroga. Po napaści Rosji na Ukrainę, co najmniej kilkadziesiąt tysięcy ukraińskich dzieci z terenów zajętych przez rosyjską armię zostało wywiezionych w głąb Rosji, w celu zrusyfikowania i wykorzystania jako zrecyklingowane mięso armatnie w kolejnych wojnach głubinnego narodu. To nic nowego, praktyka stara jak świat. Masową wywózkę ukraińskich dzieci rosyjska propaganda tłumaczyła troską o zapewnienie im bezpieczeństwa fizycznego, co głubinny naród przyjął z moralną satysfakcją. Moralność ludzkiego stada wyczulona jest na specyficzne bodźce. Kilka tygodni po napaści na Ukrainę, na początku marca 2022 roku, gdy w Irpieniu i Buczy ruSSkij mir masowo torturował, gwałcił i mordował ukraińskich cywilów Władymir Putin po raz kolejny ogłosił… zaostrzenie kar za pedofilię, co wzbudziło u poddanych głębokie uznanie dla nienagannej moralnie postawy cara. W kolejnych tygodniach i miesiącach ponad 100-tysięczna armia rosyjskich orków, składająca się w znacznej mierze z poborowych, którzy trafili do niej przed kilkoma zaledwie miesiącami wykrwawiała się na polach wschodniej Ukrainy. W imię czego walczyli i ginęli w tak młodym wieku? Na to pytanie nikt nie potrafił jasno odpowiedzieć: oficjalne cele wojny zmieniały się jak w kalejdoskopie. Najważniejsze, że zanim zginęli nikt ich nie molestował .
Krwiożerczość Zachodu niczym się nie różni od krwiożerczości Wschodu reprezentowanego przez Rosję. Zachodnie krucjaty są co najwyżej ładniej opakowane, lepiej zareklamowana i sprzedawane z większą finezją, wiadomo: demokracja. W latach 90. USA obłożyły Irak sankcjami w związku z atakiem Saddama Husajna na Kuwejt. W praktyce sankcje te dotknęły przede wszystkim najbiedniejszą część irackiego społeczeństwa, która nie miała żadnego wpływu na zachowanie reżimu rządzącego krajem. Wskutek sankcji zmarło co najmniej 1,5 miliona Irakijczyków, w większości dzieci. Pod koniec lat 90. ONZ opublikowała raport, w którym informowała o śmierci co najmniej pół miliona irackich dzieci. Kiedy w jednym z wywiadów telewizyjnych zapytano Madeleine Albright, pełniącą w tym czasie funkcję Sekretarza Stanu USA w gabinecie Billa Clintona, czy śmierć 500 tys. irackich dzieci to nie jest zbyt wysoka cena, przecież to więcej niż liczba ofiar w Hiroszimie?! Albright odpowiedziała, że nie uważa, żeby to była cena zbyt wysoka (źródło: https://youtu.be/RM0uvgHKZe8). Życie 500 tysięcy dzieci wroga? Bez znaczenia. Co innego, gdyby ktoś te dzieci molestował. Wówczas Stany Zjednoczone stanęłyby w ich obronie murem! Kolejni prezydenci USA wspominali Albright jako „siłę na rzecz demokracji i praw człowieka” a Joe Biden nazwał ją „pełną pasji siłą na rzecz wolności, demokracji i praw człowieka”. Jaka demokracja tacy bohaterzy. W 2003 roku, po sfabrykowaniu przez CIA fałszywych dowodów na posiadanie przez Saddama Husajna broni masowego rażenia USA napadły na Irak i okupowały go przez prawie dwie dekady. Szybkie, choć pyrrusowe zwycięstwo rozpętało wojnę domową, która tli się do dziś. Żadnej broni masowego rażenia nie znaleziono. W nawracających falach przemocy zginęło co najmniej kolejne 400-500 tysięcy irackich dzieci, 5-6 milionów zostało sierotami lub pół-sierotami. Skąd tak olbrzymie liczby? Irak przez wiele lat miał wyjątkowo wysoki przyrost naturalny, dzieci w wieku 0-14 lat stanowiły około 40% populacji. W sumie, w ciągu kilku ostatnich dekad tylko w samym Iraku mogło zginąć około miliona dzieci. Co najmniej drugie tyle zostało kalekami. Czy walka USA z Saddamem Husajnem w jakikolwiek sposób może usprawiedliwić te niewinne ofiary? Czym się różni napad USA na Irak, a potem na Afganistan, od napadu Rosji na Ukrainę? Niczym.
Jak powszechnie wiadomo rozwój ludzkości to nieustanny postęp. W końcu, ilu wrogów można było zabić przy pomocy łuku i miecza, 100? 1000? Z tysiącem był już duży problem: pojedynczy wojownik nie był w stanie podołać takiemu wyzwaniu. Dziś największe mocarstwa mają łącznie na wyposażeniu co najmniej kilkanaście tysięcy głowic jądrowych a każda z nich za jednym zamachem może zabić milion wrogów. W porównaniu ze starożytnością to prawdziwy skok cywilizacyjny! Rozwój sztucznej inteligencji wykreuje w najbliższych latach świat, w którym technologie masowego mordu osiągną zupełnie nowy poziom. Już nie człowiek, tylko stworzony przez niego autonomiczny, wirtualny demon – sztuczna inteligencja – w ułamku sekundy rozstrzygnie kogo i czym zabić. Nadzorowane przez nią armie robotów same będą planowały i prowadziły swoje gry wojenne. Już dziś Ziemia jest zbyt mała, by można było ukryć się gdzieś przed apokalipsą. Dopiero bliski kosmos może dać taką możliwość – co prawda, wyłącznie garstce właścicieli robotów. Stąd to idiotyczne podniecenie budową ludzkich osiedli na Księżycu i Marsie. Tego wyścigu nie sposób zatrzymać, nie sposób się z niego wyłamać. Ten, kto uzyska skokową przewagę w opanowaniu sztucznej inteligencji natychmiast wykorzysta ją do wymordowania swoich wrogów… a potem pójdzie się pomodlić i prosić Boga o odpuszczenie grzechów.