„Mój syn i ja”: wstrząsający obraz toksycznej matki

Już w pierwszej scenie filmu widzimy, że stało się coś tragicznego. Przed domem stoi samochód policyjny i ambulans medyczny. Droga została zamknięta taśmą policyjną. Grupka policjantów dyskutuje o czymś w skupieniu. Na chodniku zatrzymują się przypadkowi przechodnie. Gapią się jak sanitariusze wynoszą kogoś na noszach z domu. Nie wiadomo kto to jest, ani co mu się stało. Czy człowiek na noszach żyje, czy jest martwy. Ambulans odjeżdża.

Film „Mój syn i ja” (Mon fils a moi) w reżyserii Martial Fougero to wstrząsający portret toksycznej matki, analiza wpływu jej psychopatycznego charakteru na losy rodziny, a przede wszystkim dorastającego syna – 12-letniego Juliana.

W kolejnych scenach zagłębiamy się w codzienne życie rodziny. Od razu dostrzegamy, że relacje pomiędzy matką a Julianem są szczególne. Syn jest jej pupilkiem. Cała jej uwaga skupiła się na nim. Jednak relacje pomiędzy matką a synem zdają się mieć jakąś skazę. Uważny widz szybko zauważy w tych relacjach drobne niuanse, które od początku wzbudzają pewien dyskomfort psychiczny.

Widzimy jak Julian dostaje w prezencie od matki mały samochodzik. To zdecydowanie nie jest dobry souvenir dla 12-latka. Chłopiec próbuje ukryć rozczarowanie. Udaje, że jest zadowolony i wdzięczny. Zachowuje się tak, bo wie że właśnie tego oczekuje od niego matka. Nie chce jej urazić. To jej zadowolenie i satysfakcja zawsze są w tym domu najważniejsze – nawet wtedy, kiedy daje mu prezent. Każdy podarunek od matki to także łapówka. Tylko od niej Julian może coś dostać. Sam bardzo rzadko ma okazję wybrać i kupić sobie coś, co mu się podoba. Dlatego bardzo musi się starać, żeby jej nie rozgniewać.

W jednej z kolejnych scen widzimy jak chłopiec wraca z kąpieli. Z ręcznikiem okręconym wokół bioder wchodzi do swojego pokoju. Zdejmuje ręcznik, by nałożyć slipy. W tym momencie do pokoju wchodzi matka. Julian wstydliwie zakrywa genitalia, czym wywołuje jej irytację. Werbalną reprymendą matka zmusza go do opuszczenia dłoni i obnażenia się. „Nie masz się czego wstydzić, jesteś jeszcze zbyt mały” – tłumaczy. Choć Julian ma już co najmniej 12 lat matka ciągle traktuje go tak, jakby miał 5. Każde działanie chłopca wymaga jej aprobaty. Nic co Julian robi nie może się dziać bez jej wiedzy i zgody. Raz w miesiącu Julian dostaje symboliczne kieszonkowe. Ale tylko wtedy, gdy w jej ocenie na to zasłużył. Głównym kryterium jest jego uległość wobec jej oczekiwań.

W swoim codziennym życiu Julian nie ma na nic wpływu. O każdym, najdrobniejszym szczególe jego egzystencji decyduje ona. Może nosić tylko te ubrania, które ona mu wybrała i kupiła. Tylko ona ma prawo przestawiać w jego pokoju meble i tylko od niej zależy jak będzie wyglądał każdy szczegół wystroju tego pokoju. Za wszystko co Julian od niej dostaje ma być jej wdzięczny jak pies. Ani koledzy, ani koleżanki nie odwiedzają Juliana w domu. Ze swoją sympatią chłopiec spotyka się potajemnie u babci (ze strony matki), osoby ciepłej i empatycznej, stanowiącej zupełne przeciwieństwo matki. Julian bardzo ją lubi. Babcia daje wnukowi lekcje gry na pianinie. Obcowanie z tym instrumentem sprawia chłopcu dużą przyjemność, jednocześnie pozwala na częściowe rozładownie stresu. Pianino ma także w domu, w swoim pokoju.

Ojciec jest w tej rodzinie postacią zupełnie nieobecną. Pełni rolę domowej dekoracji. Wykastrowany psychicznie przez żonę jest co najwyżej echem jej decyzji. Dzieci nie mogą na niego liczyć. Gdy podczas konfliktów z matką szukają u niego wsparcia – zawsze staje po stronie żony. Posłuszny, cichy, prawie niewidoczny. Choć fizycznie to mężczyzna znacznej postury, z wyraźną nadwagą. Niezdarnie dopomina się u żony o cielesną miłość, ale ona go odrzuca. Przy każdej okazji daje mu do zrozumienia, że nie jest dla niej atrakcyjny. Co ciekawe, tylko on pracuje i zarabia na utrzymanie rodziny. Jest wykładowcą akademickim. Ona zajmuje się domem i „wychowywaniem” dzieci. Po powrocie z pracy ojciec znika na całe wieczory. Przebiera się w sportowy strój, zabiera rakiety tenisowe i oznajmia, że idzie z kolegami grać w tenisa. Gdy Julian pyta czy mógłby z nim pójść – odmawia. Tłumaczy się, że będzie tam wyłącznie w towarzystwie dorosłych mężczyzn, jego kolegów. Zupełnie przypadkiem Julian odkrywa, że ojciec gra na korcie sam. Jego przeciwnikiem jest ściana. Nie ma z nim żadnych kolegów. Kiedy opowiada przy kolacji o swoich wyczynach na korcie wszystko zmyśla.

Przy kolacji matka spostrzega, że Julian ma na sobie nową koszulę. Ale to nie jest koszula kupiona przez nią. Usiłuje dowiedzieć się skąd syn ją wziął. Jego kieszonkowe jest zbyt skromne, by sam mógł sobie taką kupić. Zresztą akurat w tym miesiącu Julian za karę nie dostał kieszonkowego. Chłopiec przyznaje się, że koszulę kupił w sklepie z używaną odzieżą. Za pieniądze, które zostały mu z poprzedniego miesiąca. Matka nakazuje mu, by następnego dnia odniósł koszulę do sklepu i odebrał pieniądze. „To niemożliwe” – Julian wie, że sklep z używaną odzieżą nie przyjmuje reklamacji. „To twój problem” – konstatuje matka. „Teraz natychmiast ją zdejmij i włóż coś przyzwoitego” – zarządza. „Ten niebieski jest ohydny. Jaki ty masz beznadziejny gust” – komentuje wybór syna. Julian spogląda na ojca z nadzieją, że ten stanie po jego stronie, ale ojciec jak zwykle milczy. W końcu potwierdza opinię matki. Jej opinia i gust są w tym domu najważniejsze. Chłopcu koszula się podoba, lubi niebieski kolor. Wie o tym jego babcia, która w prezencie kupuje wnukowi niebieski sweterek. Julian jest nim zachwycony. W obawie, by matka nie zabrała mu prezentu od babci chowa sweter w pianinie. I tak nigdy nie będzie mógł go oficjalnie założyć.

Każda kolejna minuta filmu coraz bardziej przeraża widza grozą sytuacji w jakiej znajduje się Julian. Poszczególne ujęcia to wprost książkowe wypunktowanie charakterystycznych cech toksycznej matki. Zastanawiamy się, jak długo jeszcze dorastający chłopiec będzie w stanie znieść te obciążenia psychiczne ?! Czy osoba, którą sanitariusze wynosili z domu w pierwszej scenie filmu to był Julian ?

Chłopiec został wychowany w taki sposób, że swojej matce nie potrafi niczego odmówić. Każda jej prośba musi być spełniona. A ta psychopatyczna kobieta, kierując się chorobliwą zazdrością o syna, usiłuje wypełnić mu cały świat. Wymyśliła sobie, że w niedzielę zabierze syna na basen. Julian ma dość jej towarzystwa. Próbuje znaleźć pretekst, by się z tego basenu jakoś wykręcić. Mówi, że jego drużyna piłkarska akurat w tym czasie ma trening. Przygotowują się do ważnych rozgrywek. „Muszę tam być! Nie mogę zawieść kolegów” – tłumaczy.

„Co jest dla ciebie ważniejsze, mecz z kolegami czy wyjście z mamą na basen ?” – matka próbuje szantażować go emocjonalnie. Namawia go, by oszukał swojego trenera i nie szedł na trening.

„Nie uwierzy, że pływanie z mamą jest dla mnie ważniejsze” – odpowiada zakłopotany Julian. „Chcesz żebym kłamał ?”

„Czasem lepiej zataić prawdę niż kogoś zranić” – matka dalej próbuje nim manipulować. W końcu wymusza na nim zgodę na basen. Zadowolona z odniesionego sukcesu pyta zalotnie – „A może we dwójkę zagramy teraz w futbol ?” No i faktycznie, idą grać w piłkę. Masakra. Obserwując obsesyjną walkę matki o permanentną władzę nad synem coraz częściej odnosimy wrażenie, że jej zachowanie zdecydowanie wyszło za ramy toksycznego charakteru i spełnia już wszelkie kryteria choroby psychicznej.

Toksyczność charakteru pierwszoplanowej postaci spowodowała, że cała rodzina jest typową rodziną zamkniętą. Każdy z jej członków na swój sposób zmaga się z samotnością. Żadnych bliskich znajomych, żadnych przyjaciół. Nikt do ich domu nie przychodzi, nawet babcia. Rodziny zamknięte to prawie zawsze rodziny z ukrytym problemem. Toksyczny charakter jednego z rodziców, uzależnienie od alkoholu lub narkotyków, przemoc seksualna – to czynniki, które zawsze stoją w tle samoizolacji takiej rodziny. Zamknięcie się przed światem zewnętrznym ma zapobiec wydostaniu się rodzinnej tajemnicy poza grono najbliższych jej członków.

Wydaje się, że starsza siostra Juliana, Zuzanna, nie była aż w takim stopniu obiektem mobbingu ze strony matki. Toksyczne matki zazwyczaj skupiają swą uwagę i uczucia na synach. Zuzanna niepokoi się o brata – „stracił apetyt, płacze po nocach” – i próbuje porozmawiać z matką o jego złym stanie psychicznym. Rozdrażniona matka nie chce jej słuchać. Ojciec też ignoruje Zuzannę zrzucając złe samopoczucie Juliana na jego wiek i problemy okresu dorastania.

W końcu jednak zdobywa się na odwagę, żeby porozmawiać z żoną o Julianie. „Mówisz to samo co Zuzanna. Z Julianem wszystko jest w porządku, to z Zuzanną dzieje się coś niedobrego” – odpowiada zirytowana. „Trzeba ją wysłać do pracy” – dodaje. „Wysyłanie jej na studia było złym pomysłem. Nie jest zbyt inteligentna. To był twój pomysł. Zawsze byłeś trochę arogancki. Chcesz, żeby wszyscy byli tacy jak ty”. W rezultacie postanawiają, że na okres egzaminów Zuzanna zamieszka w internacie.

Julian wyraźnie opuszcza się w nauce. Jego wyniki są katastrofalne. Wychowawczyni w szkole nie rozumie, co się z chłopcem dzieje. Nie odrobił połowy prac domowych. Jak już coś zrobi, to jest to nie na temat. Nauczycielka nie potrafi wskazać przyczyn tej metamorfozy. Jak twierdzi: „nie jest to nic z tego, co zazwyczaj kryje się za taką przemianą” (zapewne ma na myśli pierwsze niepowodzenia miłosne). Matka przeprowadza z synem poważną rozmowę. Zarzuca mu, że robi to wszystko, by przysporzyć jej zmartwień. „Chcesz, żebym się rozchorowała ?” – jak zwykle próbuje szantażować go emocjonalnie. Za karę wprowadza synowi ostry rygor. Po szkole ma natychmiast wracać do domu. Koniec z lekcjami fortepianu. Żadnych spacerów, żadnej telewizji, żadnych meczy. I oczywiście koniec z wizytami u babci.

Odbierając pocztę matka Juliana spostrzega, że jeden z listów jest adresowany do niego. Otwiera list i czyta. To list od sympatii Juliana. W najśmielszych myślach nie podejrzewała, że jej syn może mieć dziewczynę. Jest oszołomiona i zdruzgotana swoim odkryciem. Julian nie należy już wyłącznie do niej. Nie może się z tym pogodzić. Wypytuje Zuzannę czy wie, że jej brat ma dziewczynę. Zuzanna zaprzecza. Po powrocie Juliana ze szkoły zauważa, że jej syn, pierwszy raz w życiu, w konspiracji przed nią zgolił meszek pod nosem i na policzkach. Każda oznaka dojrzewania Juliana wzbudza w niej panikę. Oznacza przybliżającą się nieuchronnie perspektywę utraty pełni władzy nad synem. A przecież jej syn to całe jej życie. Jeśli go straci, czym zapełni sobie tę pustkę ? W jej oczach Julian ciągle jest malutki i wymaga jej matczynej opieki i troski. Chłopiec zdradza, że maszynkę do golenia dostał w prezencie od babci.

W międzyczasie Zuzanna informuje Juliana, że matka przejęła list od jego sympatii. Julian odnajduje porwany list w koszu na śmieci i w nocy składa go w całość. Odczytuje treść.

Ze swoją sympatią Julian spotykał się u babci, która dawała mu też lekcje gry na pianinie. Dlatego matka nigdy nie spotkała dziewczyny Juliana, a częste wizyty syna u babci nie wzbudziły jej podejrzeń. Kiedy matka zakazuje Julianowi odwiedzania babci kontakt z dziewczyną urywa się. Nie mają gdzie, ani kiedy się spotkać. Julian musi wracać do domu natychmiast po lekcjach. Chłopiec kupił swojej sympatii drobny prezent i napisał do niej list. Nie ma jednak okazji, żeby go przekazać. Prezent, pudełko czekoladek, postanawia ostatecznie dać matce. Matka jest wyraźnie niezadowolona z prezentu i podejrzliwie przygląda się synowi. Usiłuje dowiedzieć się, dlaczego akurat teraz kupił jej czekoladki. „Kupiłem ci je na Wielkanoc” – wyjaśnia Julian. „Do Wielkanocy jeszcze daleko. Kto kupuje czekoladki z takim wyprzedzeniem ? Ty nie jesteś normalny”. Podejrzliwość wznieca w matce furię. Julian nie wie, co ma ze sobą zrobić. „Jesteś na mnie obrażony ? Skąd wziąłeś na to pieniądze ?” Chłopiec przyznaje się, że pieniądze dostał od ojca. „Zabroniłam mu dawać ci w tym miesiącu pieniądze”! Julian pokornie słucha jej histerycznego wrzasku. Kobieta wyrzuca zawartość pudełka na podłogę i każe synowi posprzątać. Gdy chłopiec schyla się i zaczyna zbierać czekoladki wygania go z pokoju. „Wynoś się ty potworze” – krzyczy za nim.

Po tym, jak Julian dostał zakaz odwiedzania babci, w desperacji, raz spotyka się ze swoją sympatią w szkolnej ubikacji. Dziewczyna robi mu wyrzuty: „Nawet u twojej babci nie było tak brudno”. Nie chce spotykać się z Julianem w takich warunkach i nic dziwnego, ubikacja to dość nietypowe miejsce na randkę. Jeden z ich wspólnych kolegów w najbliższych dniach organizuje wieczorne party. Dziewczyna daje Julianowi do zrozumienia, że to ostatnia szansa zachowania relacji między nimi. Julian musi tam być.

W umówiony wieczór Julian cichaczem wymyka się z domu i na rowerze dociera na spotkanie. Kolega, u którego wszystko się odbywa wpada nagle do pokoju, gdzie Julian siedzi ze swoją dziewczyną i informuje go, że o wszystkim dowiedziała się jego rodzina, a jego rodzice są już w drodze po niego. Z ostrzeżeniem zadzwoniła Zuzanna. Julian zostawił jej namiary na miejsce spotkania i podał telefon do kolegi. Najwyraźniej rodzice wymusili na Zuzannie przekazanie im tej informacji. Julian siada na rower i pędzi do domu. Po drodze spotyka samochód rodziców. W napadzie szału matka policzkuje go i kopie na środku drogi. Chłopiec, skulony przy ziemi, w ogóle się nie broni. Ojciec i Zuzanna przyglądają się temu nie wychodząc z samochodu. Wreszcie matka wpycha syna do samochodu i wracają do domu. Rower zostaje na środku drogi.

W domu matka nadal znęca się nad Julianem. „Dlaczego to mi zdobiłeś ? Dlaczego ?” – wrzeszczy. Zuzanna próbuje bronić brata, ale zostaje zbesztana przez matkę i wyrzucona z pokoju. Nieoczekiwanie w obronie Juliana staje ojciec, zasłaniając go ciałem przed rozszalałą żoną. Tracąc panowanie nad sobą nagle wymierza żonie policzek, czym wprawia ją w osłupienie. Psychopatka wychowała sobie męża dokładnie tak samo jak robi to z synem. Nie spodziewała się takiej reakcji z jego strony. Chwila nieopanowania wywołuje u męża gwałtowne poczucie winy i natychmiast próbuje ukorzyć się przed żoną. Ona mu tego długo nie zapomni.

Wyniki Juliana w nauce są coraz gorsze. Przy okazji kolejnej wizyty w szkole matka policzkuje Juliana na szkolnym dziedzińcu, w obecności kolegów i koleżanek. Za karę sprzedaje jego pianino i wyrzuca z jego pokoju prawie wszystkie przedmioty, które mogłyby świadczyć o tym, że jest to pokój dziecka. Po zmianach pokój przypomina więzienną celę. Przez cały dzień jest zamknięty na klucz. Julian może do niego wejść tylko za pozwoleniem matki.

W międzyczasie umiera babcia – jedyna dorosła osoba w tej rodzinie, na której Julian mógł polegać. O śmierci babci chłopiec dowiaduje się od rodziców dopiero po jej pogrzebie. Matka zataiła przed Julianem śmierć babci, aby rzekomo „uchronić go przed traumą”.

Nieoczekiwanie w domu pojawia się policja: dwóch mężczyzn i kobieta. Julian zgłosił przez telefon, że chce popełnić samobójstwo. Ojciec jest kompletnie zaskoczony wizytą policji. W trakcie interwencji do domu wraca matka. Oczywiście nie rozumie, dlaczego syn wezwał policję – przecież: „nic takiego się nie stało”. Ona w zachowaniu syna nie zauważyła żadnych niepokojących symptomów. Julian zgłasza funkcjonariuszom, że był bity przez matkę. Matka przyznaje, że owszem taka sytuacja miała miejsce, ale spoliczkowała go tylko jeden raz i wymownie patrzy na syna. Ojciec potwierdza wersję matki. Policjantka przechodzi z Julianem do oddzielnego pokoju, by przeprowadzić z nim wywiad. Julian kierując się utartym nawykiem potwierdza wersję matki. Policjantka nie znajduje żadnych śladów pobicia na jego ciele w związku z czym postanawia na tym zakończyć interwencję. Zgłoszenie Juliana policja potraktuje jako młodzieńczy wybryk. Chłopiec ponownie zostaje z rodzicami sam na sam (Zuzanna jest w internacie).

Pewnego dnia Julian przynosi do domu, pożyczony od kolegi, sportowy pistolet sygnałowy. Matka słysząc, że syn wrócił ze szkoły schodzi z góry i zastaje Juliana w kuchni. Na jej widok chłopiec kieruje pistolet w jej stronę. Widząc, że to pistolet-zabawka matka szydzi z Juliana i prowokuje go do oddania strzału. Po chwili Julian odkłada pistolet i bierze do ręki nóż kuchenny, którym przed chwilą obierał jabłko. Matka dalej szydzi i prowokuje.

Ponownie oglądamy scenę, którą widzieliśmy na samym początku filmu. Teraz już wiemy kogo sanitariusze wynoszą z domu na noszach. To matka Juliana. W tle głos Zuzanny informuje, że matka przeżyła i „nie ma za złe Julianowi tego, co się stało”. Nawet po tak dramatycznym wydarzeniu do jej chorej psychiki nie dotarło, że źródłem wszelkich nieszczęść w tym domu jest ona. Jej toksyczny charakter nadal będzie zatruwał życie rodziny. Brak możliwości krytycznej oceny swoich działań i zachowań to największy dramat toksycznych matek. Nigdy nie czują się winne.

Co się stało z Julianem ? Nie wiadomo. Zapewne trafił do jakiegoś zakładu poprawczego dla nieletnich przestępców. W ostatniej scenie filmu widzimy jak Julian tańczy z matką. Taki obraz syna zachowa we wspomnieniach.