Piosenka o trzech durniach
Набрел на домик я в лесу,
Глухом, запретном, отдаленном.
Висела кружка на гвозде,
И тихий дым летел в закат,
И три потертых рюкзака
Виднелись в полумраке,
И не было собаки.
И вспомнил я, вдруг вспомнил я,
Что говорили мне друзья.
Нет, не друзья, а кто-то.
В лесу, запретном и глухом,
Однажды был построен дом
Для всяких идиотов.
Один из этих дураков
Мог угадать, кто ты таков,
Твои услышать мысли.
Его хозяин, домуправ,
Который был по-своему прав,
Сюда его и выселил.
Другой какой-то был кретин:
Он взглядом двигать мог графин
И дождик вызвать взглядом.
Его боялись все. И вот
Он здесь живет который год,
Не двинет, что не надо.
А третий просто был лопух
И обо всем старался вслух,
И где, и как попало.
Зато, как прибыл он сюда,
Спокойно стало в городах,
Вслух ничего не стало.
А в рюкзаках у них трава,
Чтоб не болела голова
И сердце не болело.
И сам я пробовал ее,
И все мы не про то поем,
И потому так смело.
Набрел на домик я в лесу,
Была там соль, была там суть
Не в горе, не в бессильи.
Три идиота пили чай
И не просили: „Отвечай”,
А спрашивать просили.
Август 1975
Natrafiłem na domek w lesie,
Głuchym, zakazanym, na odludziu.
Na gwoździu wisiał kubek,,
I cichy dym wylatywał o zachodzie słońca,
I trzy zniszczone plecaki
Widać było w półmroku,
I nie było psa.
I przypomniało mi się, nagle przypomniało mi się,
O czym mówili mi przyjaciele.
Nie, nie przyjaciele, ktoś inny.
W lesie, zakazanym i głuchym,
Kiedyś wybudowano dom
Dla wszelkich idiotów.
Jeden z tych durni
Mógł zgadnąć kim jesteś,
Usłyszeć twoje myśli.
Jego właściciel, zarządca domu,
Który miał swoją rację,
Tutaj go przesiedlił.
Drugi, to był jakiś kretyn:
Wzrokiem mógł przesunąć karafkę
I deszczyk wezwać wzrokiem.
Wszyscy się go bali.
On mieszka tutaj tyle już lat,
Nie ruszy, czego nie trzeba.
A trzeci był po prostu łopuch
I o wszystkim starł się mówić na głos,
Wszystko jedno gdzie, i na jaki grunt popadło.
Za to, kiedy tu przybył,
Spokojnie zrobiło się w miastach,
Na głos nic już się nie działo.
A w plecakach mają zioła,
Żeby nie bolała głowa
I serce nie bolało.
I sam ich próbowałem,
I wszyscy nie o tym śpiewamy,
Dlatego tak śmiało.
Natrafiłem na domek w lesie,
Była tam sól, był tam sens
Nie w cierpieniu, nie w bezsilności.
Trzech idiotów piło herbatę
I nie mówili „Odpowiadaj”,
A prosili, żebyś pytał.
Sierpień 1975
Treści powiązane: Piosenka autorska | Plamka słonecznego światła | Wiersze bez muzyki | Album fotografii | Muzyczne klimaty Tropy | Dusze zabawek
Linki zewnętrzne: Archiwum utworów w wykonaniu Jurija Ustinowa u Iriny Slesariewej (Ирина Слесарева) | Blog „За того парня” | Wiersze i słowa piosenek Jurija Ustinowa na portalu bards.ru | „Niezamietki”: twórczość literacka Jurija Ustinowa na samlib.ru | Archiwum filmów TROPY na YouTube | Obszerne archiwum twórczości na bard.ru | Teksty piosenek na lib.ru