Jurij Ustinow: piosenka autorska

Zbocza gór strome i kamieniste

Słowa: Włodzimierz Szapiro (Владимир Шапиро).

Zbocza gór strome i kamieniste (Склоны гор круты и каменисты)

Склоны гор круты и каменисты (очень)
Режут плечи лямки рюкзаков
Шли тропой небритые туристы (ночью)
Маленький отряд весельчаков.

Каждый полон мужества и снеди,
На душе приятно и легко.
Вдруг раздался голос Феди:
„Может мы домой поедем?
Дом еще недалеко!”

Заела мошка, еще немножко –
Помру от ее зубов.
Слезой зальется мама.
Не пойду я дальше с вами, комаров кормите сами,
Я пойду назад в Тамбов!

Спрятал Федя голову под мышку (спрятал)
Там его комар не достает.
Лопает в задумчивости пышку (с маком)
За отрядом нехотя бредёт.

И пока дошли до перевала
Харч исчез по Фединой вине
Да, запальчиво сказал он,
Это я сьел хлеб и сало.
Что же оставалось мне?!

Синяк на пятке, мозоль на лопатке,
Пропал носовой платок. –
Его купила мама.
Пережить все эти беды,
Да еще не пообедать,
Я практически не мог.

Сроду не был Федя оптимистом (не был),
В жизни не искал опасных троп.
Эй вы, сумасшедшие туристы! Эй вы!
Вы меня загнать хотите в гроб!
(Да, да, я знаю)

Не пойду в поход я даже близкий,
Телевизор я себе куплю.
Брошу я рюкзак туристкий,
Лучше я займусь английским
И на курсы поступлю!

До самой смерти, уж вы поверьте
В походы я ни ногой!
(Идите в горы сами)
Мне ж верните идеалы и подушку с одеялом,
Вышлите меня домой!

Stoki gór strome i kamieniste (bardzo)
Paski plecaków wpijają się w ramiona
Szli ścieżką nieogoleni turyści (nocą)
Mała grupka wesołych towarzyszy.

Każdy pełen odwagi i żarcia,
Na duszy przyjemnie i lekko.
Nagle rozbrzmiał głos Fiedi:
„Może do domu pojedźmy?
Dom jest ciągle niedaleko!”

Ugryzła mnie meszka –
Jeszcze trochę i umrę od jej zębów.
Łzami zaleje się mama.
Nie idę dalej z wami, sami karmcie komary,
Ja wracam z powrotem do Tambowa!

Schował Fiedia głowę pod ramieniem (schował)
Tam go komar nie dosięgnie.
Pałaszuje w zamyśleniu maślaną bułeczkę (z makiem)
Chcąc nie chcąc wlecze się za drużyną.

Zanim doszli do przełęczy
Z winy Fiedii zniknęło jedzenie. –
Tak, rzekł zapalczywie,
To ja zjadłem chleb i słoninę.
Jakie miałem inne wyjście?

Odcisk na pięcie, siniak na łopatce,
Zniknęła chusteczka do nosa. –
Kupiła ją mama.
Przeżyć te wszystkie nieszczęścia,
Do tego nie jedząc obiadu
On praktycznie nie mógł.

Od urodzenia Fiedia nie był optymistą (nie był)
Nie szukał w życiu niebezpiecznych ścieżek.
Ej wy, szaleni turyści! Ej, wy!
Chyba chcecie zagnać mnie do grobu!
(Tak, tak, wiem)

Nie pójdę na pieszy rajd, nawet krótki,
Telewizor sobie kupię.
Wyrzucę plecak turystyczny,
Lepiej zajmę się angielskim
I zapiszę się na kurs!

Do samej śmierci, uwierzcie mi,
Moja noga na rajdzie nie stanie!
(Idźcie sobie w góry sami)
Mnie oddajcie ideały i poduszkę z prześcieradłem,
Odeślijcie mnie do domu!

Treści powiązane: Piosenka autorska |  Katalog piosenekPlamka słonecznego światła | Album fotografii | Rondo dla Koriażki | Bez melodii | Muzyczne klimaty Tropy | Dusze zabawek
Linki zewnętrzne: Archiwum utworów w wykonaniu Jurija Ustinowa u Iriny Slesariewej (Ирина Слесарева) | Blog „За того парня” | Wiersze i słowa piosenek Jurija Ustinowa na portalu bards.ru | „Niezamietki”: twórczość literacka Jurija Ustinowa na samlib.ru | Archiwum filmów TROPY na YouTube | Obszerne archiwum twórczości na bard.ru | Teksty piosenek na lib.ru

Tata i ja
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.