Od lat 70. systematycznie maleje liczba plemników w męskiej spermie. Współczesny mężczyzna ma ich średnio 50% mniej niż mężczyzna na początku lat 70. O ile początkowo spadek ten wynosił około 1% rocznie obecnie jest to już 2,64% (badania 2017-2022). Oznacza to, że proces gwałtownie przyspieszył i za 2-3 dekady liczba plemników w spermie przeciętnego mężczyzny będzie stanowiła zaledwie 25% ich poziomu z lat 70. lub jeszcze mniej – co w praktyce oznacza, że większość mężczyzn będzie bezpłodna. Towarzyszy temu inne niepokojące zjawisko: coraz większa liczba rodzących się dzieci jest trwale upośledzona fizycznie lub psychicznie. Jako przykład można podać tzw. spektrum autyzmu. W USA, w latach 70. autyzm diagnozowano zaledwie u jednego dziecka na 10000. Obecnie jedno dziecko w spektrum autyzmu przypada już na 36 amerykańskich ośmiolatków. W krajach takich jak Katar, Arabia Saudyjska czy Bahrajn te proporcje są jeszcze mniejsze. Faktyczna liczba dzieci z zaburzeniami rozwoju jest o wiele większa, ponieważ dzieci z autyzmem to w USA zaledwie 17% ogółu dzieci z wadami rozwojowymi. Za 2-3 dekady co drugie przychodzące na świat dziecko będzie upośledzone fizycznie lub umysłowo.
Ale wróćmy do spermy. Stwierdzono, że gwałtowny spadek liczby plemników u mężczyzn ma miejsce na wszystkich kontynentach, co może świadczyć o tym, że czynniki, które są za to odpowiedzialne rozproszone są dość regularnie na całej powierzchni Ziemi. Jakie mogą być przyczyny tego zjawiska? Na pewno nie są za to odpowiedzialne zmiany genetyczne. Żeby można było mówić o zmianach genetycznych potrzeba wielu pokoleń, tymczasem gwałtowna zmiana jakości spermy nastąpiła zaledwie w ciągu 2 pokoleń (50 lat).
Kolejnym podejrzanym jest środowisko. Generalnie możemy wyróżnić tu dwa obszary, które na pewno mają istotny wpływ na nasze zdrowie. Pierwszy to zanieczyszczenie środowiska naturalnego wszelkiego rodzaju chemikaliami. Każdego roku ludzkość produkuje miliardy ton różnych związków chemicznych. Znaczna ich część to silne toksyny zatruwające całą biosferę. Większość z nas nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wiele produktów przemysłowych, z którymi mamy styczność na co dzień nieustannie wydziela do otoczenia toksyny. Wchłaniamy je oddychając zanieczyszczonym powietrzem, pijąc zanieczyszczoną wodę, ale także przez skórę – używając np. toksycznych kosmetyków. Od kilku dekad żyjemy w otoczeniu tworzyw sztucznych. W każdym domu mamy dziś setki przedmiotów wykonanych z plastiku. Toksyczne cząstki chemiczne masowo unoszą się w powietrzu. Część z nich to czyste związki chemiczne, reszta – aglomeraty cząstek unoszące się w powietrzu w postaci różnej wielkości pyłów. Jednym z największych źródeł pyłów jest transport kołowy. Kolosalna liczba aut powoduje, że do powietrza dostają się tysiące ton pyłu z zużywających się opon i klocków hamulcowych. Asfaltowe drogi dzięki czarnej powierzchni intensywnie chłoną słoneczne promieniowanie cieplne i w gorące dni wydzielają tony toksycznych, rakotwórczych gazów. Woda, zanim dotrze do naszych domów przebija się przez kilometry sieci wodociągowej wypłukując z rur metale nieobojętne dla naszego zdrowia. Nagminne pakowanie produktów spożywczych w folie to kolejne wrota dla chemikaliów zatruwających nasze organizmy. Zanieczyszczenie środowiska drobinami plastiku stało się tak duże, że jego mikrocząstki znajdziemy dziś w każdym żywym organizmie na Ziemi.
Drugim, bardzo istotnym z powodu olbrzymiego wpływu na nasze zdrowie elementem środowiska jest nasz styl życia. To bardzo szerokie pojęcie obejmujące między innymi: palenie papierosów, picie alkoholu, odżywianie się śmieciowym jedzeniem, używanie toksycznych kosmetyków, życie w nieustannym stresie, aktywność fizyczną (a raczej jej brak). Od dawna wiadomo, że są to czynniki, które wywierają negatywny wpływ na nasze zdrowie. Wyjątkowo silnie oddziałują na rozwijające się ludzkie płody, mają też istotny wpływ na jakość spermy u mężczyzn. Na część tych zagrożeń mamy mniejszy lub większy wpływ. Na zanieczyszczenie środowiska chemikaliami, promieniowaniem elektromagnetycznym czy hałasem nasz wpływ jest niestety niewielki.
Rozważając wpływ środowiska, w którym żyjemy na nasze zdrowie często zapominamy o skutkach nieustannego przebywania w zasięgu silnych pól elektromagnetycznych. Jesteśmy dziś w nich zanurzeni niczym ryby w oceanie. Każdy telefon komórkowy czy domowy router to źródło ciągłego promieniowania elektromagnetycznego. Kiedy w mieście podłączamy się do internetu za pośrednictwem sieci wifi możemy zobaczyć, że w naszym najbliższym otoczeniu działają dziesiątki a nieraz setki punktów dostępowych (routerów) i każdy z nich wytwarza własne pole elektromagnetyczne: nieustannie nadaje i odbiera dane.
Klasą związków chemicznych, która jest szczególnie ważna w kontekście spadku jakości spermy, wywierającą olbrzymi wpływ także na jakość żeńskich komórek jajowych są ftalany – związki nazywane czasem hakerami ludzkich hormonów. Jak wiemy hormony regulują pracę całego organizmu. Nadzorują też rozwój płodu w łonie matki, między innymi determinując płeć dziecka. Ich działanie jest dziś powszechnie zakłócane przez związki chemiczne wprowadzone do środowiska przez człowieka – jak wspomniane wyżej ftalany, które łatwo przenikają do wnętrza naszych organizmów poprzez żywność, wodę, powietrze, ale też poprzez skórę. Zwłaszcza u kobiet absorpcja przez skórę jest wyjątkowo duża, ponieważ toksyczne ftalany wchodzą w skład wielu kosmetyków, w których pełnią rolę transportera odżywczych substancji w głębsze warstwy skóry. Ftalany są dziś nieomal wszędzie. Stosowane są powszechnie jako tzw. zmiękczacze tworzyw sztucznych. Ich obecność nadaje strukturze tworzywa odpowiednią elastyczność i miękkość. Zawiera je każda plastikowa butelka – z wodą, mlekiem czy sokiem owocowym. Ponieważ ich cząsteczki nie są powiązane z głównym materiałem tworzywa a raczej w nim rozpuszczone stosunkowo łatwo dyfundują ku powierzchni i przechodzą do przechowywanego w takiej butelce płynu. Udowodniono naukowo, że ftalany wpływają na obniżenie w organizmie poziomu testosteronu – jednego z kluczowych ludzkich hormonów, determinującego między innymi płeć płodu. Mężczyźni pijący wodę z plastikowych butelek lub noszący ubrania z tworzyw sztucznych zawierających wspomniane zmiękczacze nieustannie obniżają w swoim organizmie poziom testosteronu, a więc też poziom swojego libido.
Kobiety bardziej niż mężczyźni narażone są na działanie toksyn blokujących lub modyfikujących działanie hormonów, w tym testosteronu, ponieważ na co dzień mają styczność z większą ilością takich związków. Korzystają z kosmetyków, perfum, wszelkiego rodzaju odświeżaczy powietrza – sprzedawanych oddzielnie lub dodawanych do płynów do mycia podłóg, środków do czyszczenia mebli, itp. Ftalany znajdziemy w większości tych produktów. Jak na razie nie ma dowodów na to, że obniżenie poziomu testosteronu u kobiet w widoczny sposób wpływa na ich zdrowie, ale u kobiet w ciąży ma zasadnicze znaczenie dla kształtującego się płodu. Jeżeli kobieta w ciąży spodziewa się syna i w krytycznym momencie, gdy u płodu rozwijają się zewnętrzne narządy płciowe jest narażona na działanie ftalanów, jest prawie pewne, że jej syn będzie miał trwale uszkodzony układ rozrodczy, w tym zdolność do produkcji zdrowych plemników. W obecności ftalanów organizm matki błędnie interpretuje poziom testosteronu we krwi. Odpowiednio wysoki poziom testosteronu jest niezbędny do prawidłowego rozwoju cech męskich u płodu. Ftalany powodują zbyt wczesne zablokowanie produkcji testosteronu w organizmie matki przez co procedura przekształcenia płodu w osobnika płci męskiej nie przebiega do końca. Zaobserwowano, że u chłopców, którzy w okresie płodowym mieli zaburzone dostawy testosteronu odległość między odbytem a genitaliami jest wyraźnie mniejsza niż u chłopców, u których rozwój prenatalny przebiegał prawidłowo. Generalnie odległość ta u genetycznych chłopców jest dużo większa niż u dziewczynek – o 50%, a nawet o 100%. Prawidłowość ta dotyczy prawie wszystkich ssaków (z wyjątkiem hien), co wydaje się naturalne dla prawidłowego przebiegu aktu płciowego. Generalnie im więcej testosteronu było w łonie matki w pierwszym trymestrze ciąży, tym ta odległość jest większa. Synowie, którzy doświadczyli niedostatku testosteronu w momencie kształtowania się płci u płodu są o wiele bardziej sfeminizowani. Na podstawie odległości pomiędzy odbytem a jądrami można określić jaka będzie jakość spermy, gdy chłopiec stanie się mężczyzną i prawdopodobieństwo jego bezpłodności. Im mniejsza jest ta odległość, tym gorsze rokowania na przyszłość. Jest jeszcze jedna przykra informacja z tym związana. Sfeminizowani chłopcy generalnie mają gorsze zdrowie i żyją krócej.
Jakie mogą być konsekwencje tych zmian? Ludzkości pozostały jeszcze 3-4 dekady zanim większość ludzi stanie się bezpłodna i wielkość populacji raptownie zacznie się kurczyć. Będzie to miało kolosalne znaczenie dla dalszego rozwoju cywilizacji i funkcjonowania społeczeństw. Wydaje się, że czeka nas kompletna cywilizacyjna zapaść. Raczej nie należy robić sobie nadziei, że racjonalne działania rządów wyeliminują toksyczne tworzywa sztuczne z naszego życia i środowiska. Business is business. Poza tym jest już zdecydowanie za późno na takie działania. Po oceanach pływają wyspy plastikowych śmieci wielkości obszaru Polski.
Zmiany obserwowane u ludzi w o wiele większym stopniu dotykają świat zwierząt. Liczebność wielu gatunków w porównaniu do lat 70. spadła już nawet o 50-70%. Większość zwierząt nie ma dostępu do czystej wody. Zwierzęta, o wiele bardziej niż ludzie narażone są na działanie herbicydów, pestycydów i wszelkich toksycznych odpadów ludzkiej cywilizacji. Nie są też świadome istnienia tych zagrożeń. Przykładem może być masowe wymieranie pospolitych do niedawna dżdżownic odgrywających kluczową rolę w spulchnianiu gleby, tak by nadawała się jako podłoże dla świata roślinnego. Bez dżdżownic i tysiąca innych, drobnych „robaczków” spulchniających glebę wkrótce zmieni się ona w twardą, marsjańską skałę, niezdolną do wchłaniania wody i podtrzymywania wegetacji roślin. I żadne super roboty ani sztuczna inteligencja nie odwrócą tego procesu.
Udowodniony wpływ chemicznych toksyn na rozwój prenatalny człowieka skłania do zadania sobie pytania czy chemikalia te mogą mieć także wpływ, poprzez system hormonalny człowieka, na coraz bardziej powszechne zaburzenia identyfikacji płciowej u młodego pokolenia? Spotykany coraz częściej fizyczny niedorozwój genitaliów jak najbardziej może być powodowany oddziaływaniem toksyn ze środowiska na płód. Są na to twarde dowody. Jednym z przykładów takiego oddziaływania jest związek o nazwie atrazyna (atrazine) używany powszechnie jako pestycyd. Zauważono, że u żab związek ten może zmieniać męskie osobniki w żeńskie. Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że tego typu związki wpływają także na trudności z samookreśleniem płci psychicznej (gender) u ludzi i są przyczyną dzisiejszej genderowej rewolucji. Jest to zjawisko wyraźnie odmienne od naturalnego homoseksualizmu występującego w ludzkiej populacji od zarania dziejów. Liczba osób identyfikujących się jako LBGTQ+ co dekadę ulega podwojeniu. W najbliższej przyszłości przyrost liczby osób, które nie potrafią określić swojej płci będzie zapewne jeszcze szybszy. Jednocześnie wszystko wskazuje na to, że będzie to grupa prawie zupełnie bezpłodna, w której długość życia przeciętnego osobnika będzie wyraźnie krótsza od średniej długości życia reszty populacji.
We wrześniu 2023 Europejska Agencja Środowiska (EEA) opublikowała na swojej stronie wyniki badań, których celem było zidentyfikowanie substancji chemicznych obecnych w ludzkim organizmie. Próbki moczu badano między innymi na obecność jednego z ftalanów – Bisfenolu A – powszechnie używanego do modyfikacji struktury tworzyw sztucznych wykorzystywanych do produkcji przedmiotów codziennego użytku. W moczu 92% uczestników badania wykryto stężenie Bisfenolu A „przekraczające bezpieczny poziom”. Przekroczenie dopuszczalnego poziomu odnotowano u wszystkich badanych z Francji, Luksemburga i Portugalii, i… u 99% uczestników z Polski. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce będziemy mieli w Polsce bardzo silną partię polityczną reprezentującą osoby LGBTQ+.
Artykuł napisany na podstawie wywiadów z Dr. Shanna Swan, jedną z wiodących na świecie epidemiologów środowiskowych i reprodukcyjnych, profesorem medycyny środowiskowej i zdrowia publicznego w Icahn School of Medicine w Mount Sinai w Nowym Jorku. Dr. Swan jest laureatką wielu prestiżowych nagród. Bada wpływ ekspozycji środowiskowych, w tym chemikaliów takich jak ftalany i bisfenol A, na zdrowie reprodukcyjne mężczyzn i kobiet oraz rozwój neurologiczny dzieci.